19 lutego 2016

#1 Wątek grupowy: Noc filmowa [ZAKOŃCZONY]



Samorząd uczniowski Brooklyn Art Academy ma zaszczyt przedstawić...

PIERWSZY NOCNY MARATON FILMOWY

Weźcie ciepłe koce i duże poduszki, załóżcie wygodne piżamy lub dresy i przygotujcie termosy. W jednej z sal na parterze samorząd przygotował małą kawiarenkę, gdzie będziecie mogli dostać kawę lub herbatę oraz zakupić drobne przekąski czy kanapki, ale oczywiście możecie przynieść swoje jedzenie lub picie. Do dyspozycji uczniów jest cały parter i choć większość sal jest zamknięta, to pamiętajmy że w sali 014 jest popsuty zamek. Niektórzy uczniowie nie mogąc obejść się bez papierosa udają się na szczyt schodów by z dala od czujnego oka pedagogów oddać się nałogowi. Zaczynamy o 20, a od 22 aż do godziny 6 rano drzwi szkoły zostaną zamknięte. Nikt nie wchodzi, nikt nie wychodzi. Miłej zabawy!

SALA TEATRALNA
GODZINA
SALA GIMNASTYCZNA
Leon Zawodowiec
20:30 -22:00
Slumdog 
Wyspa Tajemnic
22:30 - 00:30
Iluzja
Charlie
1:00 - 3:00
Więzień Labiryntu
Służące
3:30 - 5:30
Wróg u bram

Dostępne miejsca:
Sala teatralna (kino) | Sala gimnastyczna (kino) | Kawiarenka | Korytarz na parterze | Damska toaleta (parter) | Męska toaleta (1 piętro) | magazyn za sceną | Sala 014 | Klatka schodowa (trzy piętra, korytarze zamknięte)
Start: 19:00 19.02.  
[nie zakrywamy do 22:00]
Koniec: 23:59 29.02. 

98 komentarzy:


  1. Gdy tylko nauczyciele zaczęli wpuszczać do szkoły, Green wraz ze swoim całym tobołkiem rozwalił się na samym końcu sali teatralnej, zajmując tym samym najlepsze miejsce... a dokładniej cztery najlepsze miejsca. W końcu plecak też musi mieć gdzie siedzieć, zwłaszcza jeśli w plecaku znajdowały się rzeczy, które powinny pozostać poza wzrokiem nauczycieli. Czekał aż ktoś przyjdzie. Ktokolwiek godny uwagi, czyli ktoś, kto posiadał by przełomowy wynalazek ludzkości zwany zapalniczką. Oczywiście, że nie przyszedł tu dla filmów, zapewne tak samo jak większość zdemoralizowanej artystycznej młodzieży, która wypatrywała w nocnym maratonie okazji do złamania kilku... lub kilkunastu zasad szkolnego regulaminu. Obserwował z góry jak w sali stopniowo pojawiają się kolejne osoby, aż w końcu zrezygnowany zdecydował się udać na spacer do pseudo kawiarenki w nadziei, że spotka tam chociaż Blackbourna, skoro chłopak w przeciwieństwie do niego był wielce zaangażowany w pracę samorządu.

    Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmy, które miały być wyświetlane, kompletnie Alice nie interesowały. No, może za wyjątkiem "Służących", które były jedną z ulubionych pozycji filmowych panny Hastings. Poza tym, Foxy szukała tutaj towarzystwa i zabawy.
      Obecnie siedziała w przygotowanej "kawiarence", bawiąc się swoją czarną zapalniczką. W drugiej ręce trzymała wziętego z domu batonika, którego właściwie już nie było. No cóż, naprawdę jej zasmakował...
      Jak na razie nie widziała nikogo znajomego, ale nie zamierzała spocząć. Była gotowa spędzić czas z Dannym, Zoey, każdym, kto nawinąłby się pod rękę. I z każdym, kto miał przy sobie coś... ciut nielegalnego.
      W pewnym momencie zauważyła, że do kawirenki ktoś wchodzi. Foxy kojarzyła chłopaka tylko z imienia, ale co tam.
      - Cześć - powiedziała z szerokim uśmiechem.

      Foxy

      Usuń
    2. Daniel zmuszony był przyjść do szkoły odrobinę wcześniej niż reszta uczniów. Wszystko po to, aby sprawdzić, czy ochotnicy (oraz delikwenci wyznaczeni za karę) przygotowali wszystko jak należy. Tak jak się spodziewał, oczywiście że wszystko było w jak najlepszym... bałaganie i chaosie. Czy ci kretyni nie potrafią zrobić niczego porządnie? Każda osoba miała przydzielone jedno konkretne zadanie i niektórzy nawet z tym nie mogli sobie poradzić. Po godzinie latania od sali do sali i ochrzaniania od góry do dołu każdego, kto mu podpadł, Daniel w końcu skierował się do kawiarenki z kartonem pełnym styropianowych kubków.
      - Green! - Dan przywitał kumpla, kiedy wszedł do sali i go tam zobaczył - Przyszedłeś pomóc? Jak wspaniałomyślnie z twojej strony. Co ja bym bez ciebie zrobił, przyjacielu - rzucił sarkastycznie, klepiąc Alexa po ramieniu jedną ręką, drugą podtrzymując kartonowe pudło.

      Danny

      Usuń
    3. Początkowo nie zamierzała iść na tą całą filmową noc, o której ostatnio wszyscy bez przerwy rozmawiali. Zamierzała zaszyć się w pokoju i udawać, że takie imprezy nie są w jej klimacie, jednak gdy w końcu przyszedł dzień maratonu… Po prostu nie umiała zrezygnować. Czuła się trochę idiotycznie, ale mimo to przyszła i nawet przeczuwała, że będzie się dobrze bawić. Powoli dochodziła do wniosku, że ostatnimi czasu działo się z nią coś złego, skoro cieszyła się na wieczór spędzony w szkole, w towarzystwie obściskujących się nastolatków. Westchnęła sama do siebie i skierowała się w stronę kawiarenki, w duchu licząc, że właśnie tam spotka Foxy. Tak, znowu zamierzała ją trochę poniańczyć. W końcu taki wieczór również zaliczał się do imprez i była w stu procentach przekonana, że Alice nie odpuści sobie lekkiego szaleństwa, a w jej wypadku lekkie szaleństwo oznaczało upicie się i zabawianie z jakimiś krzywymi typkami...
      Przepchnęła się obok jakiś dwóch dziewczyn i weszła do środka, rozglądając się po pomieszczeniu. Bez trudu dostrzegła blondynkę i szybkim krokiem skierowała się w jej kierunku. Zanim ta zdążyłaby zareagować, wzięła do ręki zapalniczkę i schowała ją do tylnej kieszeni.
      – Wciąż mam nadzieję, że rzucisz. – Stwierdziła, posyłając jej szeroki uśmiech i siadając naprzeciwko.

      Zoey

      Usuń
    4. Nie była przekonana co do tego całego maratonu. Prawda była jednak taka, że nie miała wyjścia i musiała się stawić, bo Scott zagroził, że jej nogi upitoli przy samej szyi, jak znowu będzie siedzieć w domu sama. Żałowała, że wyjechał na te całe swoje zawody, przynajmniej miałaby do kogo gębę otworzyć, a tak? Ona zna wszystkich, wszyscy ją znają, tylko po obu stronach tak samo wyjebane. No cóż, zdarza się.

      Westchnęła bezgłośnie pod nosem, widząc że w kawiarence zaczyna zbierać się coraz więcej wiary. A przyszła tu specjalnie wcześniej, żeby posiedzieć w ciszy i pooglądać co ładniejsze sztuki. Przez chwilę była zaabsorbowana tym huncwotem z III E, ale tylko przez chwilę i tylko dlatego, że przez moment byli sami, bo już później uwagę poświęcała tylko i wyłącznie Alice, dyskretnie obserwując ją ze swojego miejsca. Mała i urocza, z fajką w ustach, która nieco gryzła się z jej delikatnym obliczem. Tak jak Ramsey lubiła najbardziej.

      Dopiła swoją kawę, po czym bezapelacyjnie wyciągnęła ramiona w górę, wyprężając smukłe plecy w łagodny, koci łuk. Mimo to coś w krzyżu strzeliło. Na jej twarzy zakwitł nieznaczny grymas. Nim się zorientowała, do jej ofiary zbliżyła się ta buntowniczka, bodajże Zoey. Ech, kiedyś była taka sama.

      Zeskoczyła ze stołka, ignorując pieruński ból w ześrubowanej nodze. Podeszła do dziewczyn, jedną z dłoni opierając o blat. Musiała się o coś oprzeć, inaczej wykrzywiłoby ją z bólu, ale usiąść nie chciała, bo przecież jest taka odporna i w ogóle.

      Może rzuci, stopniowo. — wtrąciła się, zerkając na Alice spod długich, czarnych rzęs. — Macie coś przeciwko, żebym się obok Was pokręciła? Nudzę się jak mops. A skoro już stoję, mogę coś zamówić. — zaproponowała łaskawie. Wow, to dla niej ogromny postęp. Może docenią.

      Elise

      Usuń

    5. Wchodząc do kawiarenki od razu uderzyła go po nozdrzach woń mocnej kawy. No tak, niektórzy wlewali już w siebie na zapas, mimo że był to jeszcze wczesny wieczór. Alex też chętnie napiłby się aromatycznego napoju, ale w połączeniu z ognistą wodą, która czekała na niego w plecaku, chyba niczyj organizm nie reagował za dobrze, a jego szczególnie. Tak, Alice na pewno, w przeciwieństwie do tego gagatka nie zapomniała zapalniczki z domu. Już miał zająć miejsce obok tego uroczego robaczka z jego klasy, kiedy jego uwagę rozproszyło wejście Blackbourna. Jakże go kusiło, żeby podstawić mu teraz nogę, by wyrżnął jak długi z tym kartonem, ale nie, dzisiaj Green nie mógł robić wokół siebie większego zamieszania niż to było nieuniknione. Jeszcze by naszło któregoś z nauczycieli na rewizję jego plecaka, albo kontrolę jego trzeźwości!
      - Jasne, że ci pomogę. Chętnie sprawdzę, czy nie obsługujesz ludzi jak sierota. Bądź tak miły i zrób mi herbatki, Danny. - Uśmiechnął się do niego, aby przekonać go swoją uprzejmością do spełnienia jego prośby. Zaraz też zajął miejsce na przeciwko Hastings, ale o zgrozo, zamiast jednej dziewczyny, nagle były trzy. Przecież on jeszcze nic nie pił!
      - Mógłbym przysiądź, że miałaś chwilę temu zapalniczkę. - Zamierzył blondynkę podejrzliwym spojrzeniem, jakby specjalnie zwabiła go tym małym przedmiotem do jej stolika, żeby zaraz po tym, znowu ją schować. - Czyli już wiem, kto mi dzisiaj pożycza ogień. - Uśmiechnął się szarmancko do wszystkich dziewcząt, mając wrażenie, że te pożerają go wzrokiem, za nakłanianie tego małego brzdąca do palenia.

      Alex

      Usuń
    6. Gdy uczniowie szykowali się na wieczorne spektakle (niektóre uczennice chyba pomyliły wydarzenia i wystroiły się aż za bardzo), Fela kończyła czyścić toalety. Nie widziała w tym za bardzo sensu, bo podejrzewała, że i tak za chwilę przynajmniej jedna kabina zostanie zarzygana, ktoś coś rozleje, papier zacznie walać się wszędzie, ale... Ale jej kazano, to tak zrobiła. Plus zmówiła modły o jako taki spokój w nocy. Choć wiedziała, że się nie spełnią. Wiedziała, że za kilka godzin będzie musiała zrobić jeszcze raz to samo, tylko syf będzie większy. Cudownie.
      Ale skoro i tak miała wrócić tutaj rano, to uznała, że nie opłaca się jej w ogóle wracać do domu. Wypiła kilka energetyków, po czym wróciła do akademii. Nie bardzo wiedziała co ma ze sobą począć. Nie widziała żadnej znajomej twarzy. Nie była też pijana, by mieć dość odwagi, pozwalającej na podejście do kogokolwiek. Dlatego co zrobiła? Stanęła sobie na środku i gapiła się, czekając na cud, albo jakieś olśnienie. I cud się zdarzył, jeśli można tak nazwać biegnącego z szybkością światła człowieka, który wpadł na Felę. Dzięki temu dziewczyna nie stała już sama. W sumie już w ogóle nie stała. Leżała na podłodze na podłodze, a jej tyłek pulsował z bólu. Zresztą, nie tylko tyłek. Upadła na tyle fortunnie, że uderzyła głową w stolik, przy którym siedzieli jacyś ludzie. Brakowało tylko żeby jakaś gorąca kawa się na nią wylała. Przeklęła pod nosem (dobra, przeklęła dość głośno) i rozejrzała się w poszukiwaniu winnego, ale tamten osobnik już dawno uciekł. Więc została sama. Sama z gapiącymi się na nią ludźmi. Idealnie.

      Usuń
  2. Alice już chciała podejść do Greena oraz Danny'ego, kiedy tuż przy niej pojawiła się Zoey. Szatynka zabrała z dłoni Foxy zapalniczkę i błyskawicznie schowała ją do tylnej kieszeni spodni.
    - Chyba śnisz! - powiedziała głośno blondynka, spoglądając na Max spod byka, ale i z uśmiechem. No tak, Zoey już zadba o to, żeby Hastings nie zrobiła czegoś głupiego. - I nie, nie rzucę. - Pokazała koleżance język.
    W tym samym momencie do stolika podeszła Elise, którą chyba każdy dobrze znał. Alice posłała w jej stronę szeroki uśmiech.
    - Cześć, Elizabeth! - Dokładnie po wypowiedzeniu tych słów do stolika przysiadł się Alex. - Sorki, Green, ale sama nie mam już czym zapalić. Spróbuj przekonać Zoey, może dostanę zapalniczkę z powrotem. - Puściła do chłopaka oczko.

    Foxy

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiechnął się przekornie do Alexa. Oczywiście, że zrobi mu herbatki. Posłodzi i wymiesza również. Jeszcze tylko musi się zapytać, czy może dorzucić cytryny.
    - Nie jestem kelnerem, tylko przewodniczącym, kretynie - zaśmiał się do niego, pacając go wolną ręką w głowę.
    Zaraz potem jednak Green oddalił się do stolika obleganego przez piękną część szkoły. Kto by się spodziewał. Przechodząc obok Danny posłał Alice lekki uśmiech. Bez żadnych prowokacyjnych gestów. Prowokacyjnych nie dla Alice, a dla reszty ludzi. W końcu wszyscy wiedzieli, co się stało między tą dwójką.
    Daniel podszedł do stanowiska z ciepłą kawą oraz herbatą. Wcześniej nie zauważył, że jest tam Halszka, która wyglądała na całkiem znudzoną. Tylko jej tam brakowało.
    - Julio - odezwał się z sarkastyczną uprzejmością jako pierwszy, odstawiając karton na stolik.

    Danny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. - O, mój Romeo. - Oderwała się z nad telefonu, w którym grała w jedną z wielu gier, którymi zabijała czas, zazwyczaj podczas jazdy autobusem. O tej porze, nie miała za dużo roboty, zwłaszcza że tłum, który nagle znalazł się w kawiarence, bardziej zabsorbowany był rozmową, niżeli kupnem popcornu. - Widzę, że głównie nasza klasa się zebrała.
      Zaraz schowała telefon do kieszeni czarnej bluzy w której była. Przyszedł szef, nie ma co się lenić w pracy.
      - Coś ci pomóc? Przynieść? Znaleźć nową twarz bo tą brzydką ci przeszczepili po wypadku? - Zaraz ogarnęła się, że zdanie o klasie, było zbyt normalne i miłe jak na ich chorą relację. Poklepała go tylko po policzku, jakby sprawdzając czy przeszczep dobrze się trzyma i nie odpada.

      Halszka

      Usuń
    2. Chamsko spojrzał jej w telefon, podglądając czymże jest tak pochłonięta. Widząc jakąś głupawą gierkę, podniósł na nią wzrok, mówiący żałosne "Serio?" i uniósł pytająco brwi.
      - Ręce pełne roboty, huh? - spytał, wyciągając z kartonu zafoliowane paczki z kubkami.
      Zdziwiło go trochę jej stwierdzenie o tym, że zebrała się tam prawie wyłącznie ich klasa. Zbyt normalne. Czyżby ktoś jeszcze nie włączył swojego "bitch mode"?
      Z przekornym uśmiechem wysłuchał jej sarkastycznego komentarza. Nie, jednak wszystko w porządku. Jak to dobrze, już zaczynał się martwić.
      - Od zawsze wiedziałem, że stawiasz dobro innych na pierwszym miejscu, ale żeby aż tak? - zapytał teatralnym tonem. - Żeby wiedzieć, gdzie można taką znaleźć, a sobie jej najpierw nie załatwić? To się ceni, moja droga - odpowiedział, pozornie pochłonięty ustawianiem kubków w piramidkę.

      Danny

      Usuń

    3. Widząc jego wzrok, przewróciła tylko oczami. Może ona chciała obejrzeć sobie film, ale nie mogła, bo akurat był jej dyżur? Co ją obchodziło, że dyżur Dannego był prawie cały czas. Słysząc jego ripostę zaraz pociągnęła go za policzek i gwałtownie puściła.
      - Żartowniś, jak zawsze. Aż nie mogę się doczekać jak zobaczę jaki będziesz umierający o 6 rano. Zaraz trąciła tylko lekko palcem jeden z dolnych kubeczków, by przewrócić całą mozolnie budowaną przez Blackbourna konstrukcję. - Green porwał twoją nową dziewczynę. - Mruknęła do niego licząc, że chłopak się przejmie i co jeszcze lepsze, poleci za nimi w pogoń.

      Halszka

      Usuń
    4. Co prawda to prawda - Danny rano będzie wyglądał gorzej niż zombie z jakiegoś kiczowatego filmu, który być może puszczą dziś na maratonie. Nawet nie wiedział, czy w planach jest jakiś film z zombie... Powinien. Ludzie nie wiedzieć czemu lubią zombie.
      Gdyby tylko zobaczyła wszystkie energetyki, którymi wypchany był jego plecak...
      Obrócił się przez ramię, omiatając salę wzrokiem. Nie widział Alice. Nie widział Alexa. Świetnie.
      Spojrzał z powrotem na Halszkę w momencie, kiedy rozwalała jego dzieło. Nie przejął się tym jednak za bardzo.
      - Widzę - mruknął do niej w odpowiedzi, schylając się po kubki, które pospadały na podłogę. Wyciągając je spod stolika, zanalizował jeszcze raz, co powiedział i podniósł się szybko, uderzając przy tym głową o blat. - Cholera - fuknął do siebie, pocierając ręką miejsce uderzenia.
      - Nie jest moją dziewczyną - rzucił z boleścią wypisaną na twarzy. Nie dlatego, że Alice nie była jego dziewczyną, ale dlatego, że nieźle przywalił. Zaczął wkładać kubki jeden do drugiego, aby wyglądać na wyluzowanego.

      Danny

      Usuń

    5. Kiedy cały stolik zatrząsł się od uderzenia głowy Blackbourna, dziewczyna tylko parsknęła krótkim śmiechem zaraz zasłaniając sobie usta. Nawet nie musiała się wysilać, żeby zobaczyć chłopaka w bólu. Cóż, to chyba był jej szczęśliwy dzień. A dokładniej noc.
      - Dannuś się zakoooochaał! - Powiedziała jak do małego dziecka znów szarpiąc go za policzki. Co ją obchodziło, czy była to prawda czy nie. Ważne było to żeby go powkurzać, nawet jeśli docinki nie były wysokich lotów. - Teraz już wiem, czemu tak usilnie starasz się, żebyśmy nie doszli do żadnej sceny pocałunku na próbach! - Dalej nabijała się z niego posyłając mu swój zwycięski uśmiech.

      Halszka

      Usuń
    6. Spojrzał na nią spode łba. Oczywiście, że u niej nie miał co szukać choćby odrobiny współczucia.
      Wywrócił oczami, kiedy znowu został złapany za policzki. To zaczynało boleć.
      - Jak mam się całować z kimś, kto zachowuje się jak moja babcia? - jęknął sarkastycznie, pocierając wyszczypane policzki.
      Jej głupią docinkę postanowił zignorować. Jeszcze tylko tego brakowało, aby zaczęła mu tu śpiewać rymowanki o zakochanej parze.
      On się przespał ze swoją przyjaciółką po pijaku - nie zakochał. Jest różnica, prawda? I wcale nie był zazdrosny - był po prostu nadopiekuńczy. Tu też jest różnica, prawda?
      Cholerna Wasilewska.

      Dannny

      Usuń
    7. Nie. Nie rozumiała tej różnicy. A miała spore pojęcie na ten temat, bo podobny incydent... wręcz identyczny wydarzył się jej lewie kilka dni temu. Dla niej wobec tej niezręcznej sytuacji, wszystko się zmieniło. Wzrok Scotta zdawał się przeszywać ją na wskroś, a jego najmniejszy dotyk wywoływał dreszcze, które całkowicie wytrącały ją z równowagi. na pewno przez kilka pierwszych dni, nie potrafiła traktować go na powrót jako najbliższego przyjaciela, któremu bez wahania, może zwierzyć się ze wszystkiego. Czy się zakochała? Może. Na pewno zachowywała się ostatnio jak głupia nastolatka.
      - Prędzej, jak twoja ulubiona ciotka. - Zaraz naszła ją nagła fala zmęczenia, wspólnym dogryzaniem. - Boże, Blackbourne, wiesz może kto ma jakie alko? Nie wytrzymam piątkowego wieczoru w szkole na trzeźwo... a może ja po porostu nie wytrzymam piątkowego wieczoru na trzeźwo. Myślisz, że to już alkoholizm? - Tak. Włączyła się gadatliwa Halszka. Nawet jeżeli jej jedynym rozmówcą miał być Daniel, to musiała do kogoś mówić.

      Halszka

      Usuń

    8. Gdyby Daniel wiedział o tym, że Halszka ma motylki w brzuchu na samą myśl o Scottcie Johnsonie, pewnie próbowałby jej tym jakoś dopiec tak jak ona jemu. Jednak najwyraźniej o tym incydencie nie usłyszała cała szkoła. Szczęściarze.
      - Udam, że tego nie słyszałem - odpowiedział teatralnym szeptem, puszczając jej oczko. - Ale gdybym słyszał... - Pochylił się i oparł oba łokcie na stoliku. - Powiedziałbym, że być może nie jaki Alexander G. ma coś tam w swoim magicznym plecaczku - odpowiedział, z uśmiechem na twarzy. Zdziwiło go trochę jej pytanie, jednak uniknął odpowiedzi. On czasami też już był zmęczony tą ich wieczną wojną. Ciekawe, jakby to było przyjaźnić się z Halszką? Może przynajmniej z nią nie skończyłby w łóżku.
      - To się zagadaliśmy - powiedział, przeciągając się leniwie. - Pójdę się przejść, zobaczę, czy wszystko tam gra, no wiesz... - Wskazał kciukiem przez ramię i posłał jej ostatni uśmiech. - Miłego parzenia herbatki...

      Danny

      Usuń
  4. Słysząc reakcję dziewczyny, uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Musiała przyznać, że w jej towarzystwie zawsze poprawiał jej się nastrój. Jakby ten mały potworek błyskał światełkiem i odpędzał nękające ją problemy. Może właśnie dlatego ratowała ją z tych wszystkich opresji…
    – Przypomnę Ci tę rozmowę, gdy rzucisz. – Odpowiedziała, wzruszając ramionami i kierując wzrok na nowo przybyłą dziewczynę. Zmierzyła ją wzrokiem od góry do dołu i lekko się uśmiechnęła. W odpowiedzi wzruszyła tylko ramionami i skinęła głową. Kojarzyła ją z widzenia, prawdopodobnie jak każdy, ale gdyby Alice nie przypomniała jej imienia, to sama chyba by do tego nie doszła. Przygryzła wargę, przyglądając się jej przez chwilę przenikliwym wzrokiem, a później rozsiadła się wygodniej na krześle, podbierając podbródek na dłoni.
    – Ukocham za kubek kawy. – Stwierdziła odgarniając kosmyk włosów za ucho. W tym samym momencie przysiadła się do nich kolejna osoba. Ten stolik zamieniał się powoli w zbiorowisko złaknionych towarzystwa dusz, aż miała ochotę poszukać tabliczki z napisem „Stolik zapraszający na darmowe pogawędki”. Jednak nie zamierzała narzekać, z doświadczenia wiedziała, że w grupie zawsze jest ciekawiej, więc z niecierpliwością czekała na jakiś interesujący moment, który z pewnością miał się niedługo wydarzyć. Odwróciła się lekko w stronę Alexa i widząc jego uśmiech, zakryła mu dłonią usta.
    – Niedawno jadłam. – Poskarżyła się, a następnie opuściła dłoń, w chwili, gdy coś z hukiem uderzyło o ich stolik. Zrobiła zdziwioną miną i wychyliła się, by dostrzec co takiego się stało. Zauważając leżącą na ziemi dziewczynę szybko zerwała się z miejsca i podała jej rękę. Przygryzła wargę, by powstrzymać uśmiech, który cisnął jej się na usta. To nie było zabawne, wiedziała o tym, ale w sumie… No trochę jednak było.
    – Jesteś cała? – Zapytała i przyjrzała jej się w poszukiwaniu jakichś urazów.

    Zoey

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, zdecydowanie robiło się tłoczno. Ramsey starała się o tym nie myśleć, bo im dalej w rozważania, tym bardziej była skłonna poddać się asocjalnym przywarom i sobie pójść. Zaraz po tym jak przyniesie uprzejmej koleżance. Teoretycznie mogłaby się zawinąć, ale nie po to zrobiła krok w przód, żeby pięć minut później cofnąć się o dwa. Poza tym obiecała Scottowi, że będzie miła i grzeczna. I że nie odwali nic głupiego. Da się zrobić, chyba.

    Nie byłaby sobą, gdyby nie uskoczyła wzrokiem na przygryzioną wargę Zoey. Zawsze dostawała od tego szału. W tym dobrym sensie, ma się rozumieć. Po chwili wróciła błękitnym spojrzeniem na jej oczy, rozciągając wargi w kocim, niemalże łajdacznym uśmieszku. Lód w jej oczach paradoksalnie zdawał się płonąć.

    Sprecycuj "ukocham". – mruknęła niskim, ochrypłym tonem, po czym jak gdyby nigdy nic, nieco utykającym krokiem (bo ona tą swoją kulawiznę to jeszcze potrafiła w miarę korygować) oddaliła się po obiecaną kawę. Sama wypije drugą. Nagle nabrała przekonania, że ta noc może okazać się ciekawsza niż przypuszczała.

    Kiedy wróciła, obok stołu leżała jakaś dziewczyna. Jak na oko Elizabeth, to w sumie niczego sobie. Marszcząc usiany piegami, bonusowo przecięty poziomą blizną nos, postawiła kubki z kawą na stoliku, odrobinę się nawet przy tym pochylając z kurtuazją najprawdziwszej kelnerki. Co z tego, że przy stole siedział ten cały Alex. I tak był zajęty, a w razie czego nie miała się czego powstydzić. No, może wykluczając te blizny na szyi i dekolcie.

    Może lodu, co? – zapytała o dziwo ani trochę zgryźliwie, ale za to bardzo poważnie, prawie że z empatią. Co się z nią dzisiaj stało?

    Elise

    OdpowiedzUsuń
  6. Alex nie był aż takim psem na baby, żeby na widok kobiecego dekoltu nagle tracić głowę. Przynajmniej nie na trzeźwo. Jako rasowy dżentelmen, powinien rzucić się na pomoc dziewoi w potrzebie, jednak w obecnej chwili za takową uważał nie dziewczynę, która miała przy sobie już dwie równie piękne ratowniczki. Teraz musiał ratować Foxy, która była wyraźniej okradana z możliwości zaspokojenia swojego nałogu. Przecież nie mógł patrzeć jak jego koleżanka z klasy cierpi! Zaraz kiwnął tylko znacząco do Hastings w stronę drzwi, na znak, że mają się ulotnić, skoro ochroniarze akurat stracili czujność. Co z tego, że miała go ominąć przepyszna herbatka autorstwa Dannego, skoro mógł zostać bohaterem! Zaraz podniósł się z krzesła patrząc tylko czy dziewczyna za nim podąża i udał się w kierunku klatki schodowej. Zawsze podczas takich wydarzeń, nauczyciele świadomie lub nie, nigdy nie zapędzali się na ostatnie piętro. Zimą klatka schodowa zawsze wiała chłodem, kiedy uczniowie zostawiali otwarte okno by wywietrzyć smród papierosów. Jednak gdy tylko Green skręcił po wyjściu z kawiarenki, w kierunku, który nie odpowiadał żadnej z "sal kinowych", o mało co nie wpadł na dyżurującego nauczyciela.
    - A dokąd to panie Green? - Wzrok pedagoga zmierzył chłopaka od góry do dołu, jakby podejrzewał, że ten, nawet kiedy oddycha, na pewno coś knuje.
    - Do toalety, profesorze. - Odparł bez chwil zawahania.
    - Razem? - Tym razem wzrok nauczyciela powędrował na Hastings.
    - Taaaaak...? - Odpowiedział jakby to była oczywista oczywistość, że idzie z dziewczyną z klasy przypudrować nosek. Nauczyciel westchnął tylko załamany i machnął na nich ręką.
    - Tylko się pośpieszcie, zaraz zaczynają się pierwsze filmy.
    Alex posłał jedynie Alice pokrzepiający uśmiech mówiący: Ze mną nie zginiesz, i zaraz porwał ją wgłąb korytarza, zerkając tylko, czy nikt jeszcze nie zechce się do nich przyczepić.

    Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alice spojrzała na kolegę z klasy akurat w momencie, w którym ten wykonał znaczący ruch głową. Foxy posłała mu swój najszczerszy i najpiękniejszy uśmiech, na jaki było ją stać... a dlaczego? Bo ten oto młody mężczyzna bezinteresownie (?) daje jej szansę na zdobycie zapalniczki! W środku blondynkę aż skręcało, tak bardzo chciało się jej zapalić. Momentalnie wstała z krzesła i, wymijając wszystkie dziewczyny, ruszyła za Greenem. Jednocześnie poklepała leżącą Felę po ramieniu, by jakoś pokrzepić ją po niezbyt eleganckim wejściu.
      Już na klatce schodowej dogoniła Alexa. Chciała zadać mu pytanie, gdzie właściwie idą, kiedy wpadli na nauczyciela.
      - Poprosiłam go o eskortę, bo zostawiłam w toalecie łańcuszek. Alex zgodził się pomóc - dodała Foxy, kłamiąc jak z nut. Cóż, nauka w klasie teatralnej ma wiele plusów.
      Kiedy nauczyciel już się od nich odczepił, chłopak chwycił Foxy za rękę i poprowadził w głąb korytarza. Alice tymczasem zastanawiała się, czy Zoey ją okrzyczy, pobije czy zabije. Po krótkim rozmyślaniu doszła do wniosku, że najprawdopodobniej dojdzie do wszystkich tych rzeczy. A nie chciała nawet myśleć, co może przydarzyć się Greenowi...
      W końcu dwójka doszła na ostatnie piętro, na którym było tak zimno, że Foxy os razu pożałowała tego, iż nie posłuchała swojego brata. A Chris mówił, żeby wziąć bluzę... Blondynka podeszła do jakiejś dziewczyny, która paliła jakieś papierosy. Sądząc po zapachu były wiśniowe.
      - Poratujesz zapalniczką? - zapytała kulturalnie, unosząc głowę do góry. Cóż, ta palaczka była od niej znacznie wyższa.
      - Pewnie. Oddasz jutro. - Dziewczyna podała blondynce czerwoną zapalniczkę i odeszła, pogwizdując wesoło.
      Foxy zaraz wyciągnęła z tylnej kieszeni szortów paczkę petów i włożyła jednego z nich do ust. Szybko podpaliła koniec papierosa, a potem zaciągnęła się mocno.
      - Chcesz? - zapytała szatyna, wyciągając w jego kierunku i pety, i zapalniczkę.

      Foxy

      Usuń

    2. "Jasne, oddasz jutro"? Czy ta dziewczyna paliła tu coś innego niż papierosy, że była w tak dobrym humorze? Przecież doskonale wiedziała, że w momencie kiedy dała jej tą zapalniczkę, już nigdy więcej jej nie zobaczy. Green odprowadził tylko dziewczynę z podejrzliwym wzrokiem i zaraz wciągnął zimne lutowe powietrze w płuca, starając się sprawdzić swoją hipotezę. Jednak spojrzawszy na Alice zaraz zmarszczył brwi.
      - Zimno ci? - Nie czekając na odpowiedź, zaraz zdjął swoją granatową bluzę i rzucił jej na ramię. Normalnie zaczął by ją natarczywie ubierać, niszcząc jej przy tym całą fryzurę, ale przy odpalonym papierosie, szkoda mu było własnego ubrania. Zaraz sięgnął po proponowaną mu fajkę i zabierając jej zapalniczkę z dłoni odpalił końcówkę, po czym wsadził ręce do kieszeni dresów, wraz z małym przedmiotem. Na pewno nie zauważy, że podpierniczył jej ogień. Przynajmniej do momentu, kiedy będzie chciała znowu zapalić. A wtedy Green znów pójdzie z nią w ramach "eskorty" i znów załapie się na darmowego papieroska.
      - Pijesz dzisiaj? Mam pół litra w plecaku. - Zaraz zaciągnął się dymem i wypuścił go przez okno. Zimne powietrze nieco szczypało go w ramiona, które po zdjęciu bluzy okryte były jedynie prostym t-shirtem z dziwacznym nadrukiem, którego treść i przesłanie obchodziła najmniej, kiedy Green zdecydował się ją kupić. - A Zoey tak zawsze robi za twoje sumienie i ochroniarza jednocześnie?

      Alex

      Usuń
    3. Alice z uśmiechem nałożyła na siebie bluzę, przez co nie zauważyła tego, że Alex przywłaszczył sobie zapalniczkę nienaturalnie wesołej palaczki. Kiedy już zapięła się pod samą szyję, usiadła na parapecie. Zgięła nogi w kolanach i także wciągnęła dym w płuca.
      - Napiję się - odpowiedziała, spoglądając na Greena. - Ale tylko troszeczkę, okej? Nie chcę być pijana. A co do Zoey... - Foxy uśmiechnęła się na myśl o koleżance. - Tak. Nawet nie wiesz, ile razy ratowała mnie przed zrobieniem jakiegoś głupstwa, serio. Dziwne, że wytrzymuje ze mną tyle czasu.
      Oparła głowę o framugę okna, zamykając przy tym oczy. Ponownie włożyła papierosa do ust, jednak tym razem dym wydmuchała nosem. Trochę ją to załaskotało, więc kichnęła z rozmachem. Pokręciła głową, ruszając przy tym jasnymi włosami na prawo i lewo.
      - Daj to pół litra, Green - powiedziała, patrząc na chłopaka.

      Foxy

      Usuń
    4. Kolejne oczywiste kłamstwo wypowiedziane w tym miejscu. Kiedy piło się z Greenem, to skończenie na "troszeczku" graniczyło z cudem. Jakoś miał ten talent do perswazji. Może to ten magiczny uśmiech mówiący: Zaufaj mi, będzie fajnie, a może po prostu młodzież już tak miała, ze musiała dorównywać sobie w tempie picia. Tak czy siak, pijąc z Alexem, należało rezerwować sobie wolny czas do następnego popołudnia, by mieć czas na zwalczenie kaca.
      - Co to za życie bez robienia głupot. - Szkoda tylko, że jego życie polegało tylko i wyłącznie na robieniu głupot i udawaniu głupka, chociaż kiedy oderwało się do od towarzystwa i porozmawiało z nim sam na sam, dało się usłyszeć od niego sporo życiowych mądrości, lepszych od tej, którą obdarzył przed chwilą Alice.
      Zaraz uderzył się dłonią w policzek. - No cholercia, zostało w sali teatralnej... - Odparł jak mała urocza dziewczynka, która przez przypadek zbiła wazon, ale zaraz tylko wybuchnął śmiechem, choć szybko się uciszył, przypominając sobie, że zawsze mogą zostać jednak nakryci. - Spal i napijemy się zaraz do filmu. Powiedz proszę że wolisz Leona Zawodowca, od jakiegoś Slumdoga.

      Alex

      Usuń
    5. Spojrzała na chłopaka, kiedy ten powiedział swoją życiową mądrość. Parsknęła śmiechem, kręcąc przy tym głową. Niby miał rację, a jednak jej nie miał... A najśmieszniejsze było to, że mówiła to właśnie Foxy, która non stop wplątywała się w coś idiotycznego, a potem nie potrafiła się z tego wyplątać.
      - Rany, Green - westchnęła. - Serio zostawiłeś pół litra w teatralnej?
      Wypaliła szybko papierosa i zeskoczyła z parapetu, a niedopałek wyrzuciła przez okno. Teraz, kiedy już zaspokoiła swój nikotynowy głód, poczuła się trochę lepiej.
      - Jedyny film, jaki mnie tu interesuje, to Służące - przyznała. - Ale mogę obejrzeć i Leona Zawodowca. - Uśmiechnęła się do chłopaka, chwytając go za rękę. - Idziemy?

      Foxy

      Usuń
    6. Wzruszył ramionami. Co się mogło stać. Nigdy do niczego się nie przyznawaj. Jak cię złapią na zbrodni za rękę, to mów, że to nie twoja ręka. Tak samo Green byłby skłonny odwalać teatrzyk przed nauczycielami, ze to nie jego plecak. Ale wiedział, że do takiej sytuacji nie dojdzie. W sali była masa różnych toreb i bagaży, więc tylko jakiś niewyobrażalny pech mógł sprawić, że ktoś postanowiłby zrewidować jego. Znacznie bardziej podejrzane byłoby gdyby latał po całej szkole z plecakiem przy sobie.
      - Spoko luz. Jest w plecaku, w butelce po wodzie. Nie ma co się denerwować. - Poklepał ją tylko po głowie lekko, że zbytnio się przejmuje. On swojego papierosa wypalił całkiem spokojnie i jego filtr podążył drogą tego Alice, trzy piętra w dół. Przymknął tylko nieco okno, widząc, że na razie nikt nie zmierza na górę by zapalić, choć pozostawił je uchylone, bo wokół zdecydowanie dało się wyczuć nieco smrodu. Zaraz spojrzał nieco zdziwiony na jej rękę, trzymającą jego rękę, no ale okej. Najwyżej Danny da mu w twarz, czy coś. - Oesu, Służące? To brzmi jak jakiś film... dla bab. Mam nadzieję, że usnę, albo będę dość pijany, żeby to znieść, do tego czasu. - Zaczął z nią schodzić po schodach grzebiąc po kieszeniach za jakąś gumą, w razie bliższego spotkania z nauczycielem. Kiedy znalazł upragnioną paczkę, zaraz zaproponował Alice by się poczęstowała.

      Alex

      Usuń
    7. Spojrzała na niego spod byka, kiedy poklepał ją po głowie. No rozumiała, że nie jest zbyt wysoka, a właściwie to w ogóle nie jest wysoka, ale... Ale nie lubiła, kiedy to się tak demonstrowało, o!
      — Czepiasz się, "Służące" są świetne. — Pokazała mu język, schodząc z nim po schodach. — Na przykład scena z jedzeniem czekoladowego ciasta... ze specjalnym dodatkiem. — Parsknęła cichym śmiechem, kiedy tylko przypomniała sobie tę scenę.
      Wolną ręką zaczęła klepać się po kieszeniach szortów w poszukiwaniu jakiejś gumy [DO ŻUCIA, zboczuszki, musiałam], kiedy Alex zaproponował jej swoją. Wzięła jedną z paczki, po czym od razu włożyła ją do ust. Nie byłoby za ciekawie, gdyby jakiś nauczyciel odkrył, co dwójka uczniów wyprawia na najwyższym piętrze.
      W końcu doszli na salę teatralną, gdzie Alice po drodze zwinęła swój plecak. Spakowała tam kocyk, poduszkę i butelkę z wodą. Ale z taką najzwyczajniejszą wodą, a nie tą z procentami. Usiedli tam, gdzie Green zostawił swój plecak.
      — No, wyciągaj to pół litra — mruknęła do niego, układając sobie poduszkę. Wyciągnęła też biały kocyk w czerwoną kratę, jakby chciała się nim przykryć.

      Foxy

      Usuń
    8. Alex był chyba ostatnią osobą, która wypominałaby komukolwiek wzrost. Jego 1,71 m nie było zbyt imponujące jak na przedstawiciela płci brzydkiej, więc w pobliżu Alice, wreszcie mógł się poczuć wysoki! Kiedy dziewczyna zaczęła opowiadać o filmie zmarszczył tylko brwi, zastanawiając się czym może być ten wspaniały dodatek, żeby śmiać się na samo wspomnienie.
      - Czyli... Leon, Iluzja [Bo tam gra Dave, heheszki], Więzień Labiryntu[Bo tam gra Dylan] i ... Służące - Mruknął z wielką łaską zgadzając się na jej film. - Nie patrz się tak. Chcesz ze mną pić, to ja wybieram filmy i jesteś skazana dziś na mnie. - Posłał jej głupawą minę poruszając śmiesznie brwiami. Zaraz usadowił się na swoim miejscu, rozkładając się z nogami na oparciu. Chwycił też jej nogi i położył na swoich kolanach i dopiero taką piramidę pozwolił przykryć kocykiem. Lewą ręką zaczął grzebać w... plecaku [ach wy zboczuchy!] by wyciągnąć (nie)zwykłą butelkę wody. Odkręcił ją zaraz i wziął łyka, krzywiąc się delikatnie, ale nie potrzebował popitki. Śmiesznie musiałoby wyglądać z boku popijanie wody wodą. Zaraz wręczył butelkę Foxy i w końcu skupił swoją uwagę na filmie. - Jak oglądałem to za pierwszym razem to myślałem, że przeżyje... ups, spoiler alert!

      Alex

      Usuń
    9. Spojrzała na niego, marszcząc przy tym brwi. Przepraszam bardzo, to ona skombinowała zapalniczkę i jeszcze podzieliła się z nim papierosami! No, ale wynegocjowała "Służące", więc w sumie mogła przystać na jego warunki.
      — Myślałby kto, Green. Strasznie się rządzisz — mruknęła, kiedy ułożył jej nogi na swoich kolanach. — I robisz się coraz odważniejszy — dodała z uśmiechem na ustach.
      Przyjęła od niego butelkę po wodzie i natychmiast trochę z niej wypiła. Czuła, jak paląca ciecz wyznacza sobie drogę w jej gardle i skrzywiła się nieznacznie. Przez chwilę na jej twarzy pojawił się delikatny grymas, ale zaraz opanowała mimikę twarzy. Jeszcze jakiś nauczyciel uznałby to za niepokojącą rzecz.
      Położyła łokieć na oparciu fotela i oparła głowę na swojej dłoni, wpatrując się w ekran. A kiedy usłyszała kolejne słowa Greena, spojrzała na niego karcąco.
      — Musiałeś? — zapytała, przekrzywiając głowę nieco w bok.

      Foxy

      Usuń
    10. Po krótkim obchodzie Danny dotarł w końcu do sali teatralnej, w której na co dzień odbywały się zajęcia. Tej nocy robiła za całkiem niezłe kino. Wślizgnął się po cichu do dali i ostrożnie zamknął za sobą drzwi. Pewnie nikomu by nie przeszkadzał, bo i tak niewiele osób przyszło tu dla faktycznego oglądania filmu, ale i tak postanowił zachować kulturę. Nie wchodził dalej, tylko nonszalancko oparł się ramieniem o próg i omiótł salę spojrzeniem. Było tam trochę ludzi, których Daniel rozpoznawał nawet po ciemku, ale jego wzrok zatrzymał się na dwójce, którą znał aż zbyt dobrze, usadowionej w tylnym rzędzie. Być może ten jego wzrok zagościł na nich zbyt długo. Z goryczą odwrócił wzrok, wpatrując się przed siebie i zagryzł policzek od środka.

      Danny

      Usuń
    11. "Leon Zawodowiec" był nawet ciekawym filmem, ale nie na tyle, by wzbudzić w niej jakieś niesłychane emocje. Jednym okiem go oglądała, a drugim okiem patrzyła na uczniów, którzy siedzieli na innych miejscach. Zauważyła jakąś parę, która obściskiwała się nadzwyczaj ostentacyjnie, a potem... Danny'ego. Opierał się ramieniem o próg i wyglądał tak nonszalancko, że Foxy poczuła, że coś ją w brzuchu ścisnęło.
      Wypiła znowu trochę wódki, którą potem odstawiła do plecaka Greena. Zrobiło się jej cholernie przykro na jego widok, bo... Bo odkąd się przespali, to ich relacje mocno się popsuły. Jakoś rzadziej się spotykali i chociaż Alice na początku tłumaczyła to obawą przed jeszcze większym wzbudzaniem plotek na ich temat, to teraz sama już nie wiedziała, co o tym sądzić. Lubiła towarzystwo Danny'ego i cholernie jej go brakowało... I samego Daniela, i jego obecności.
      Dlatego było jej strasznie przykro w kawiarence, chociaż dobrze to ukryła. Przeszedł obok niej i tylko się uśmiechnął. Nawet się nie przywitał! Nie przywitał się z własną przyjaciółką, a zagadał do Halszki. Do Halszki, której przecież nie znosił!
      Blondynka westchnęła, zrezygnowana. A potem spojrzała jeszcze raz na Danny'ego i... chyba utrzymywała ten wzrok na nim zbyt długo, bo w końcu nawiązali kontakt wzrokowy.

      Foxy

      Usuń
    12. Zoey ruszyła szybkim krokiem w stronę sali teatralnej i na chwilę zatrzymała się przed dużymi drzwiami. Otworzyła cicho drzwi i wślizgnęła się do środka, zamykając je najciszej jak potrafiła. Film się już zaczynał i choć wiedziała, że mało kto będzie nim zainteresowano, po prostu wolała nie przeszkadzać. W końcu nie była aż taka niekulturalna. Weszła kawałek dalej i dostrzegając znajomą postać, przystanęła obok niego, jednak zanim się odezwała przesunęła wzrokiem po publiczności. Jej wzrok od razu odnalazł jasną czuprynę i aż skręciła się od środka.
      – Jasne. – Odpowiedziała do Felci, ale w sumie nie była do końca pewna co tamta powiedziała, ale odpowiedź „Jasne” wydawała się najbardziej odpowiednia.
      Wiedziała, że na nic się z Alice nie umawiała, ale w głębi liczyła, że spędzą ten wieczór razem. Oczywiście, wkurzyła się, gdy wyszła na papierosa i nawet się o tym nie zająknęła, ale teraz poczuła się jakby dostała w policzek. Miała serdecznie dość troszczenia się o innych.
      – Zawiążę mu ten koc na szyi i powieszę na słupie, a ty dasz mi alibi. – Warknęła cicho, nie odrywając wzroku od tamtej dwójki. W tamtym momencie zrozumiała dlaczego ma więcej kolegów. Cóż, byli łatwiejsi w kontaktach.

      Zoey

      Usuń
    13. Danny wzdrygnął się nieco, gdy poczuł obok siebie czyjąś obecność, której kompletnie się nie spodziewał. Spojrzał w bok i zobaczył Zoey. Chciał się zaśmiać, choć może tak naprawdę wcale nie było mu do śmiechu. Uśmiechnął się tylko w odpowiedzi. Było to na pewno bardziej kulturalne, biorąc pod uwagę, że trwał seans.
      - Alibi? - prychnął najciszej jak potrafił. - Nie będzie nam potrzebne, jeśli dobrze ukryjemy ciało.
      Wciąż z lekkim uśmiechem na twarzy, rzucił jeszcze jedno spojrzenie na Alexa i Alice. Pech chciał, że akurat w tym momencie, kiedy Foxy również patrzyła się w tym kierunku. Jego uśmiech powoli zmalał, a spojrzenie było puste. Sam nie wiedział, co chciał jej tym przekazać, ale nie odwrócił wzroku.

      Danny

      Usuń
    14. Alice zauważyła, że koło Danny'ego stoi także Zoey i z miejsca zrobiło jej się strasznie głupio. Zmyła się z kawiarenki bez słowa, żeby pójść z Alexem na papierosa, zostawiając Zoey samą. No, może nie całkiem samą, bo z Elise oraz Felą, ale teraz nie widziała żadnej z dwójki dziewczyn. Przygryzła dolną wargę z myślą, że będzie musiała ją przeprosić.
      Chciała do niej podejść, ale zabrakło jej odwagi. Nie dlatego, że musiała z nią porozmawiać, ale dlatego, że koło niej stał Danny. Cały czas się na nią patrzył, a ona nie odwracała wzroku. Zupełnie nie wiedziała, co chciał sprowokować tym ciągłym wpatrywaniem się w nią, ale ona nie wiedziała, co sama chce osiągnąć tym, że nie przerwała kontaktu wzrokowego.
      W końcu jednak odwróciła się w stronę wyświetlanego filmu, ale zbyt długo patrzyła się w inną stronę i nie wiedziała już, co dzieje się na ekranie.
      — Green, wrócę za chwilę — szepnęła do siedzącego obok niej chłopaka. Zdjęła nogi z jego kolan i poprawiła koc tak, aby było mu wygodniej. Wstała i – po chwili zawahania – ruszyła w stronę Zoey i Dana.
      Kiedy już znalazła się przy tej dwójce, najpierw spojrzała na szatynkę.
      — Przepraszam, że tak zniknęłam. Nie powinnam była, naprawdę — zaczęła niepewnie, wgapiając się w podłogę. Wyglądała teraz jak dziecko. — Strasznie mi głupio. Przepraszam.

      Foxy

      Usuń
    15. – Jak go pokroje tasakiem, to nie będzie co chować. – Stwierdziła jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Jeszcze raz zerknęła w stronę Alice i zobaczyła, że ta patrzy w ich stronę, a dokładniej na Daniela. Zerknęła na niego, choć wiedziała od razu, że on również nie spuszczał z niej wzroku.
      Nie była głupia ani tym bardziej głucha. Wiedziała, że się ze sobą przespali i dzisiaj chciała z nią o tym porozmawiać, ale teraz nie miała już na to ochoty. Może najlepiej byłoby dać sobie spokój? Przestała rozumieć dlaczego dotychczas tak bardzo się starała. Przecież to nie miało najmniejszego sensu. Jeszcze raz zerknęła na chłopaka, przygryzając dolną wargę. Była dobrym obserwatorem i przez lata nauczyła się rozpoznawać emocje i rozumieć sytuacje. Czasami nie radziła sobie ze sobą, ale z innymi szło jej o wiele łatwiej. Nie wiedziała czemu, ale bardziej zrobiło jej się szkoda chłopaka, niż przyjaciółki, o ile jeszcze mogła ją tak nazywać, mniejsza… To nie była litość, a raczej zrozumienie. Po prostu rozumiała przez co przechodził.
      – Nie gap się tak, bo wyglądasz jakbyś miał się rozpłakać. – Szepnęła nachylając się do jego ucha i lekko szturchając go w ramię, mając nadzieję rozładować trochę atmosferę. Sama czuła się podle, ale brakowało jej ironicznego uśmiechu Daniela. Zanim zdążyła coś dodać uświadomiła sobie, że w ich stronę zmierza Alice. Przygnębienie z miejsca zamieniło się w złość, a Zoey zrobiła coś czego nigdy wcześniej nie robiła w obecności przyjaciółki, przywdziała maskę obojętności i sarkazmu, tak jak robiła to ze wszystkimi innymi ludźmi.
      – Mniejsza. Liczę, że dobrze się bawiłaś, ale czegoś zapomniałaś. – Powiedziała bezbarwnym głosem i wyciągnęła z kieszeni spodni czarną zapalniczkę, wyciągając ją w stronę dziewczyny.

      Usuń
    16. W normalnej sytuacji na co dzień na pewno Zoey udałoby się go rozśmieszyć. Cała ta gadka o krojeniu tasakiem i o tym, że wygląda, jakby miał się rozpłakać. A w tym momencie ledwo było go stać na najmniejszy uśmiech. Nie wiedział do końca co czuł. I dlaczego. Przecież życie Alice było życiem Alice. Był jej przyjacielem, mimo wszystko, ale nie powinien w nie ingerować. Ale tu nawet nie chodziło o Greena, tylko o Alice.
      Nie odezwał się, gdy dziewczyna do nich podeszła. Wciąż utkwione miał w niej puste spojrzenie. Kiedy przepraszała Zoey, rozejrzał się jeszcze raz po sali, spojrzał na Alexa, spojrzał na Zoey, potem w zapalniczce, którą wyciągnęłam, aż w końcu wrócił do Alice.
      Współczuł Zoey. Też miała żal do przyjaciółki, ale coś mu podpowiadało, że mimo to czuła się zupełnie inaczej niż on.
      - Możemy pogadać? - wypalił w końcu do Alice.

      Danny

      Usuń
    17. Alice spojrzała na wyciągniętą w jej stronę czarną zapalniczkę tak, jak gdyby był to jakiś jadowity wąż albo coś podobnego. Przeniosła wzrok na twarz Zoey, ale na niej nie było nic, co wskazywałoby na jakiekolwiek emocje.
      Foxy czuła się okropnie, beznadziejnie... po prostu, mówiąc brzydko, do dupy. Przez własną głupotę obraziła się na nią jej przyjaciółka, kontakty z Danielem spadały na dno, po prostu wszystko zaczynało się pieprzyć. Blondynka niepewnym ruchem wzięła zapalniczkę z ręki Zoey i wsadziła ją do tylnej kieszeni szortów.
      — Przepraszam — powiedziała cicho. Miała tylko nadzieję, że się nie rozpłacze. Nie tutaj, nie teraz, a najlepiej... nie dzisiaj. — Naprawdę.
      Chciała już zejść do dolnego rzędu, bo to patrzenie na zimną twarz przyjaciółki mocno ją raniło, kiedy usłyszała słowa Daniela. Odwróciła się w jego kierunku, by powoli pokiwać głową na znak zgody.
      — Dobrze — powiedziała. — Ale nie tutaj, okej?

      Foxy

      Usuń
    18. Patrząc na twarz Alice naprawdę chciała się złamać i złamałaby się gdyby nie fakt, że była ta cholernie uparta. Wyrzekała się emocji i stwierdziła, że za każdym razem, gdy je dopuszcza, kończy tak samo. To przestało być zabawne. Nie miała już ochoty ponownie się starać. Uznała tę walkę za przegraną i tyle.
      Słysząc kolejne przeprosiny tylko skinęła głową. Spojrzała na Daniela i posłała mu szczery uśmiech. Nie chciała żeby się tak dołował. Nie znała go dobrze, ale i tak wiedziała, że to do niego niepodobne. Nie mogła pojąc jak Alice się to udało, ale skrzywdziła dzisiaj nie tylko ją, ale i jego. Podeszła do dziewczyny i nachyliła się nad jej uchem.
      — Przestań się nim bawić. Może robisz to nieświadomie, nie obchodzi mnie to, ale skończ. Podejmij w końcu poważną decyzję i wybierz coś, na chwilę przestań być dzieckiem. — Szepnęła tak cicho, by tylko ona mogła ją usłyszeć, a następnie tak jakby nigdy nic wyprostowała się i ruszyła w stronę, z której przyszła Alice. Wiedziała, że jej słowa mogą boleć, ale mówi się trudno. Usiadła dwa krzesła dalej od Alexa, nie dlatego, że chciała być blisko niego, ale dlatego, że stąd dobrze było widać ekran jak i drzwi wejściowe.

      Usuń
    19. Jasne, że nie tam. Sam jeszcze nie wiedział, o czym chciał rozmawiać i co jej powiedzieć, ale był pewny tego, że to miejsce nie było do tego odpowiednie. Poczuł dziwny ścisk w żołądku. Wbił wzrok w podłogę, kiedy przyjaciółka mówiła coś Alice, co zapewne nie było przeznaczone dla jego uszu.
      Kiwnął tylko Zoey na pożegnanie, próbują wyglądać pokrzepiająco i spojrzał wgłąb sali. Pomyślał o magazynku za sceną, ale nie chciał lecieć do niego przez salę pełną ludzi, dlatego bez słowa wyszedł z sali, czekając aż Alice zanim podąży. Obrócił się tylko raz, patrząc czy dziewczyna na pewno za nim idzie i skierował się korytarzem do drugiego wejścia do magazynku, który był najbliższym i najspokojniejszym miejscem w tym czasie w szkole, które przyszło mu szybko na myśl. Po korytarzach wciąż przechodzili jacyś uczniowie lub dyżurujący nauczyciele.
      Delikatnie nacisnął klamkę, żeby upewnić się, że pomieszczenie na pewno jest otwarte i nie szarpać się z drzwiami jak idiota. Na szczęście odpuściły z cichym skrzypnięciem, a Daniel przepuścił Alice jako pierwszą. Wszedł tuż za nią i zapalił małą lampkę nad stołem, zamiast górnego oświetlenia, po czym zamknął do końca drzwi.
      Na początku nie chciał na nią spojrzeć, ale w końcu podrapał się po karku w nerwowym geście i podniósł na nią wzrok.
      - W co ty grasz? - spytał bezpośrednio. - Green? Czy ty w ogóle wiesz, jak ma na imię? Próbujesz mi coś udowodnić, bo nie rozumiem? - Ton jego głosu był może ciut za głośny, niż być musiał.

      Danny

      Usuń
    20. Wysłuchała słów Zoey ze łzami w oczach. Nie przypuszczała, że dzisiaj usłyszy tyle słów... Prawdziwych. Właśnie to z tego wszystkiego było najgorsze. Maxwell trafiła w punkt, istotę tego wszystkiego. Bo przecież to nie tylko Danny ją ignorował, Foxy też miała w tym swój udział.
      Otarła oczy rękawem bluzy Alexa. Nie chciała, żeby Daniel widział jej łzy, bo to by jeszcze wszystko pogorszyło. Wzięła głęboki gest i ruszyła za przyjacielem. Nie wiedziała, gdzie ją prowadzi. Wszystkie swoje myśli skupiła dookoła tej rozmowy — nie wiedziała, co ma mu powiedzieć i co on powie jej. A przecież sprawa była poważna. Bardzo poważna.
      W końcu weszli do magazynku szkolnego. Alice weszła do niewielkiego pomieszczenia. Patrzyła, jak chłopak zapala lampkę i widziała, jak na początku nie chce na nią patrzeć. Dziewczyna przygryzła dolną wargę i spojrzała w bok, szykując się na konfrontację.
      — W co ja gram? — spytała z niedowierzaniem. Spojrzała na niego. — W co ja gram? Green to tylko kolega z klasy, o co ci chodzi, do cholery? O to, że spotkałam się z kimś innym, niż z tobą? — mówiła coraz głośniej, nie panując nad sobą. Emocje zaczynały wymykać się spod jej kontroli. — Ciężko, żebym mogła oglądać jakiś film z tobą, kiedy ty ciągle mnie ignorujesz! W kawiarence nawet się ze mną nie przywitałeś, za to uroczo ci się gawędziło z Halszką, prawda?! Nic nie chcę ci udowodnić, bo i co bym miała? Wiesz, że nasze relacje się psują.
      Dopiero po wypowiedzeniu tych słów zdała sobie sprawę z tego, że posunęła się za daleko. Znowu musiała otrzeć łzy, które zaczynały już spływać po jej policzkach. Tylko się nie rozpłacz, nie rozpłacz się...
      Dlaczego to wszystko musiało wydarzyć się dzisiaj? Kłótnia z Zoey, ta trudna rozmowa z Danielem, nawet spotkanie z Greenem...

      Foxy

      Usuń
    21. Poczuł narastającą w sobie frustrację. Nie wiedział skąd nagle w nim taki wybuch emocji. Być może wszystko to narastało w nim od tamtego momentu i w końcu miał okazję, aby się wyładować. Nie chciał tego, bo wiedział, że ją skrzywdzi, ale nie mógł dłużej tego w sobie trzymać.
      - Nie ignorowałem cię! Próbowałem dać ci trochę przestrzeni, myślałem, że tego potrzebujesz!
      Nawet nie wypomniał jej tego, że nie była jedyną ignorowaną osobą przez ostatni tydzień. Ostatnie zachowywali się identycznie, skacząc dookoła siebie.
      - Zauważyłem! Dziękuję! - odpowiedział z ironią na jej stwierdzenie, że ich relacje się psują. Choć trafniej byłoby powiedzieć, że już się popsuły. - A wiesz dlaczego? Bo się ze sobą przespaliśmy i od tamtej pory nie przeprowadziliśmy ze sobą nawet jednej rozmowy na ten temat! Naprawdę wierzysz, że "to nic nie zmienia"? - zacytował to, co powiedziała mu po tamtej nocy. - Zmienia! Zmienia wszystko!
      Wziął głęboki oddech, patrząc na łzy spływające po jej policzkach. Ten widok go zakuł. Odruchowo zmierzył ją wzrokiem i zdał sobie sprawę, że ostatni raz widział tą bluzę na Alexie. Prychnął cicho pod nosem i pokręcił głową, co pozornie mogłoby być przejawem rozbawienia, ale nie tym razem.
      - Myślałaś, że możemy po prostu zapomnieć i zachowywać się... tak po prostu? - Rozłożył bezradnie ramiona, robiąc krok w jej kierunku. - Cóż, może ty tak. Ja nie.

      Danny

      Usuń
    22. Parsknęła śmiechem, kiedy tylko usłyszała pierwsze słowa Daniela. Nie ignorowałem cię, poważnie? Tylko na tyle było go stać? Wbiła paznokcie we wnętrze dłoni, mierząc go spojrzeniem. Wyglądał tak, jakby był wściekły... wściekły na nią. I to zabolało, bo pierwszy raz widziała, by kierował ku niej takie uczucie.
      Wiedziała, że miał pełne prawo do bycia na nią złym. W końcu nie tylko on ignorował ją, Alice też nie była taka święta. Najgorsze było to, iż ona po prostu bała się do niego podejść... Co innego przespać się z jakimś chłopakiem na imprezie, o którym zapominasz dzień po całym zdarzeniu, a co innego zrobić to z kimś, kto jest dla ciebie bliski. Foxy czuła, że tamta noc była jednym, wielkim (jeśli nie ogromnym) błędem. Co z tego, że oboje tego chcieli, jeśli teraz nie mogli nawet na siebie spojrzeć? To wszystko było stanowczo zbyt poplątane.
      — Tak, przespaliśmy się ze sobą! — powiedziała głośno, patrząc prosto na niego. — Przecież o tym wiesz! Oboje dobrze wiemy, co wtedy zrobiliśmy, ale nie możemy pozwolić, by to zaważyło na naszej przyjaźni! I tak, wierzę, że to nic nie zmienia! — Odgarnęła lecące na jej twarz włosy, które przylepiały się do wilgotnych oczu.
      Nie znosiła kłócić się z kimś dla niej bliskim. To był jak cios w policzek – i dla niej, i dla tej osoby. Wiedziała, że przyjaciele wiedzą najlepiej, gdzie nacisnąć, by zranić. Właśnie dlatego było to takie niebezpieczne.
      — Dlaczego, Danny? — zapytała cicho, kiedy już się wykrzyczała. — Dlaczego po prostu nie możemy wrócić do tego, co było przed tą nocą? Przecież to nic nie zmienia! Dalej jesteś dla mnie ważny i myślałam, że ja też taka dla ciebie jestem... — powiedziała, odwracając od niego wzrok.

      Foxy

      Usuń
    23. Z niedowierzaniem spojrzał na nią, kiedy usłyszał jej śmiech. Lubił, kiedy się śmiała, gdy była szczęśliwa i to on ją rozśmieszał. W tym momencie jakimś sposobem sprawiło mu to ból.
      - Nie wiem, czego ode mnie oczekiwałaś! Że przyjdę, przeproszę cię, uściskam i powiem "Moja droga przyjaciółko Alice, zapomnijmy o naszej upojnej nocy i wróćmy do bycia normalnymi przyjaciółmi" - odpowiedział z odpowiednią do tego dawką ironii, od której nie mógł się powstrzymać. - "Chcesz może obejrzeć dzisiaj ze mną film albo wyskoczyć na piwo i opowiedzieć mi, jak poszła twoja ostatnia randka z tym przystojniakiem z ostatniej klasy?" - tego właśnie chcesz?
      Zazwyczaj do przyjaciół zwracał się z ironią, kiedy chciał być złośliwy. Ale były to tylko przyjacielskie dogryzki. Tym razem na pewno nie można było tego tak nazwać.
      - Jesteś dla mnie ważna! Gdybyś nie była, nie byłoby mnie tu, nie pomyślałaś o tym? - Zrobił krok do przodu. - Nie będę ci się rozliczał z moich dziewczyn i nie wiem, z iloma chłopakami spałaś! Nie mam też zamiaru cię o to pytać! Ale na prawdę chcesz mi powiedzieć, że to nic dla ciebie nie znaczy? - Podszedł do niej, próbując nakłonić ją, aby spojrzała mu w twarz. Ona jednak wciąż odwracała wzrok, ale Daniel nie odpuścił.
      - W takim razie jesteś naiwna!
      Za późno zorientował się, co tak naprawdę powiedział.

      Danny

      Usuń
    24. Słuchała jego ironicznych słów tak, jakby co najmniej ją tam obrażał. Kto wie, może to robił? Lubiła jego sarkazm, ale nie w tej chwili. Patrzyła się na niego z lekko otwartymi ustami, po prostu nie potrafiąc uwierzyć temu, co do niej mówił.
      Kiedy do niej podszedł, cofnęła się o krok. Nie chciała nawiązać z nim żadnego kontaktu wzrokowego, unikała tego tak, jak tylko mogła. Uwielbiała patrzeć się w jego oczy, jak w tę cholerną noc, kiedy robiła to cały czas. W tej chwili jednak wiedziała, że mogłaby nie wytrzymać.
      — Nie wiem już, jaka dla ciebie jestem... czy w ogóle dla ciebie jestem — powiedziała cicho, w pewien sposób przerywając mu wywód. Ale on nie skończył, mówił dalej. — Nie mówię, że to nic dla mnie nie znaczy! Nigdy tego nie powiedziałam, ja po prostu... Nie chcę, żeby to coś zmieniło! — Odważyła się w końcu na niego spojrzeć.
      I zrobiła do dokładnie w momencie, w którym powiedział, że jest naiwna. Jej oczy się zaszkliły, ale zaraz znowu otarła łzy.
      — Co masz na myśli, Danny? — zapytała wściekle, wbijając spojrzenie w jego twarz. — Co masz na myśli, do cholery?

      Foxy

      Usuń
    25. To raczej on powinien zadać jej takie samo pytanie. Co miało znaczyć to całe "czy w ogóle dla ciebie jestem"? Nie rozumiał, co chciała przez to przekazać. Matko, o nic już nie rozumiał. Nie rozumiał, co się między nimi wydarzyło. Nie rozumiał, dlaczego dopuścili. Nie rozumiał, o czym była cała ta rozmowa. I nie rozumiał, dlaczego rozmowa już dłużej nie była rozmową, a kłótnią.
      - Co mam na myśli? - zakwestionował, prostując się i spoglądając na nią z góry. Zrobił dłuższą przerwę, a jemu wydawało się, że w tej ciszy słyszy nawet przyspieszony oddech dziewczyny. - Mam na myśli, że widzisz to, co chcesz widzieć! Nie dostrzegasz rzeczywistości, Alice! Czemu nie potrafisz zrozumieć, że twoje "chcenie" nie ma tu nic do rzeczy?! Już coś się zmieniło!
      Nie mógł odwrócić wzroku od jej oczu. Jej łzy sprawiały mu ból. Jednak jeszcze większym ciosem był dla niego fakt, że płakała przez niego.

      Danny

      Usuń
    26. Pokręciła głową, wpatrując się w niego. Nie chciała tego wszystkiego słuchać, po prostu nie chciała. Tchórzyła? Być może, ale to wszystko było zbyt przytłaczające. Alice była typem wrażliwca i chociaż zwykle to ukrywała, to jedno słowo mogło ją zranić. Jednak tym razem nie chodziło tylko o nią, ale i o Danny'ego. Dlatego też postanowiła zebrać się do kupy.
      - A tobie ta rzeczywistość nie przeszkadza?! - zapytała, wykonując dłonią nieokreślony gest. - Tu nie chodzi o to, czego tylko ja chcę, Danny. Przecież tobie też brakuje tego, co było... co było kiedyś, prawda?
      Urwała, bo nie wiedziała, co ma dalej powiedzieć. Ukryła twarz w dłoniach, próbując przemyśleć dalszą część swojej "przemowy". Nie chciała się z nim kłócić, chciała po prostu porozmawiać, spróbować osiągnąć to, co było kiedyś. Ale, jak zwykle, emocje osiągały apogeum i nie mogła powstrzymać tego, co mówiła. Te wszystkie słowa same pchały się jej do ust.
      - Przepraszam - westchnęła ciężko, patrząc na niego. - Ja... ja po prostu tęsknię za twoim towarzystwem. I nie mogę sobie wybaczyć tego, że wtedy cię pocałowałam - powiedziała cicho, ale niezwykle szczerze. - Wtedy nic by się nie stało i... I byłoby lepiej.

      Foxy

      Usuń
    27. Dlaczego to ona przepraszała? Przecież dobrze zdawał sobie sprawę, że to on powinien być na jej miejscu. Ciągle dawał jej przepraszać, a to on był winny sytuacji, która miała obecnie miejsce oraz tej sprzed tygodnia. To, co się wydarzyło, było tylko i wyłącznie jego winą. Jakby przeanalizować jeszcze raz cały ciąg wydarzeń, tak od początku do końca, wyraźnie byłoby widać, że to Daniel odpowiada za wszystko. Ciężko było mu się do tego przyznać.
      Pamiętał tamtą noc lepiej, niż powinien. Pocałowała go za jego namową. Niebezpośrednią, ale jednak. Dawał jej jednoznaczne znaki, że tego chce, ale sam nie miał do tego odwagi.
      - Alice, błagam cię - odparł z politowaniem znacznie już nie tak podniesionym głosem. - Nie możesz przepraszać mnie za coś takiego! Ja to zainicjowałem i to ja powinienem ponosić konsekwencje. Ale byłem na tyle głupi, że nie zadawałem sobie sprawy, że ty też jesteś tego częścią. Byliśmy tam oboje, a teraz jesteśmy tu i na siebie wrzeszczymy - stwierdził najbardziej oczywistą rzecz.
      On również chciał osiągnąć to, co kiedyś. Jednak on miał wrażenie, że to nie jest możliwe. Nie mógł udawać. Przymknął na moment oczy i wypuścił powietrze z płuc.
      - Tęsknię za tobą - powiedział cicho. Wziął jej twarz w dłonie tak, jak zrobił to tamtej nocy, ale tym razem zachował większy dystans. - Tęsknię za tobą, ale nie wiem, czy potrafię patrzeć na ciebie jak dawniej.
      Czuł pod dłońmi mokre od łez policzki Alice. Nie mógł sobie wybaczyć tego, co jej zrobił i co nadal jej robił.

      Danny

      Usuń
    28. Uniosła głowę do góry, kiedy usłyszała jego pierwsze słowa. Co on mówił? Może i miał rację, że ją sprowokował, ale ona mu uległa. Uległa mu i teraz wszystko było inaczej, ona tęskniła za nim. Nie tylko za jego żartami, uśmiechem, głosem, ale po prostu za nim. I to było silniejsze od niej...
      Z zaskoczeniem poczuła jego ciepłe dłonie na swoich mokrych policzkach. Spojrzała na niego zaskoczona, szukając w jego oczach odpowiedzi na swoje pytanie. Niepewnie położyła swoją drobną rękę na tej jego, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. Nie wiedziała co powiedzieć, nie miała bladego pojęcia.
      Nie potrafił patrzeć się na nią tak, jak wcześniej? Czyżby on... Alice ścisnęła delikatnie jego dłoń. Ona też czuła, że coś się od tamtej nocy zmieniło. I to nie chodziło o to, że ich relacje się zepsuły, ale o to, że na widok Dana coś w niej pękało. Bała się tego, że znisczy ich przyjaźń, a tego nie chciałaby.
      - Danny, ja... - szepnęła. - Też za tobą tęsknię. I chyba czuję to samo, co ty.
      Czekała w napięciu na jego odpowiedź. Czuła, jak serce chce jej wyskoczyć z piersi, ale nic nie mogła na to poradzić. Nic.

      Foxy

      Usuń
    29. Czyżby on...? Czyżby on co? Zakochał się w niej? To możliwe? Aby zakochał się tej nocy w swojej przyjaciółce? A może zrobił to wcześniej, tylko o tym nie wiedział, a to noc była tego swego rodzaju potwierdzeniem? Tak bardzo chciałby to wiedzieć. Chciałby móc opowiedzieć jej, co tak naprawdę czuje, jak naprawdę jest.
      - Ali, ja... ale ja nie wiem, co czuję - odpowiedział, mimowolnie wycierając kciukami jej łzy. Skoro twierdziła, że czuje to samo, może mogłaby mu powiedzieć, czym to było?
      Nieświadomie przysunął się bliżej niej, albo przyciągnął ją do siebie, nie wiedział i nie dbał o to.
      Czy jego serce biło tak mocno z powodu dopiero opadających nerwów czy zupełnie innego powodu?
      - Powiedziałaś, że nie możesz wybaczyć sobie tego, co się stało... - zaczął, po czym pocałował ją w czubek głowy. - Czy to źle, jeśli powiem, że nie żałuję? - Niczego. Że gdyby mógł, świadomie zrobiłby to jeszcze raz? Że nic by nie zmienił?
      Schylając się, jeszcze raz ją pocałował. Tym razem w czoło, potem w policz, a potem blisko kącika ust, jednak nawet go nie zahaczając.

      Danny

      Usuń
    30. Wpatrywała się w niego tak, jakby widziała go pierwszy raz. Nie mogła pojąć tego, że miała w głowie taki mętlik, nie wiedziała, co powiedzieć, co zrobić. Przypomniała sobie tamtą noc; chwile, w których obserwowali swoje twarze i zauważali wszystkie, najmniejsze nawet szczegóły. Nie chodziło wtedy o sam aspekt fizyczny, bo gdyby tak było, to czy poświęcaliby czas na takie wzajemne studiowanie samych siebie? Alice sama już nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Wiedziała tylko tyle, że nie chciała teraz nigdzie wychodzić, chciała być właśnie tutaj i właśnie z nim.
      Drgnęła nieznacznie, gdy starł łzy z jej skóry. Wysłuchała jego słów w ciszy, nic nie mówiąc. Po prostu słuchała jego głosu. Nie wiedział? To nic, ona sama nie potrafiła zidentyfikować tego dziwnego uczucia. Miłość? Fascynacja? Nie umiała odpowiedzieć na postawione sobie pytanie, więc jak mogła oczekiwać, że on jest w stanie?
      Kiedy ją do siebie przyciągnął - zarumieniła się delikatnie, niemal niezauważalnie. Przyjemne ciepło rozlało się po całym jej ciele, uniemożliwiając wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. Pozwoliła na to, by ją całował... I czuła, że te pocałunki - choć drobne i w pewien sposób nieśmiałe - zawierały więcej uczucia, niż jakiekolwiek inne. Foxy zbliżyła się do niego jeszcze bardziej i objęła go swoimi drobnymi ramionami, wtulając się w jego ciało. Ułożyła głowę na jego klatce piersiowej, zamykając przy tym oczy.
      - Nie - szepnęła w odpowiedzi na jego pytanie. - Ja już przestałam żałować. I zrobiłabym to samo jeszcze raz, gdybym tylko mogła - powtórzyła jego myśli, jak gdyby mogła je odczytać. Objęła go jeszcze mocniej.

      Foxy

      Usuń
    31. Sposób, w jaki na niego patrzyła, wywołał u niego ścisk w żołądku, ale nie nieprzyjemny. Ten rodzaj ścisku, który czujesz, gdy jesteś zdenerwowany, ale podekscytowany, kiedy nie możesz doczekać się na spotkanie z bliską osobą, z którą od dawna się nie widziałeś. A przecież Alice była tuż przy nim, trzymał ją w swoich ramionach. Nadal nie rozumiał, co się tam tak właściwie wydarzyło. Chyba wciąż to do niego nie dotarło.
      Poczuł jak takie samo ciepło rozlewa się po jego ciele, gdy Alice objęła go swoimi ramionami. Oparł brodę na jej głowie i uśmiechnął się do siebie, kiedy to uczucie skojarzyło mu się z tym, które towarzyszyło mu tamtej nocy z Foxy wtuloną w jego klatkę piersiową. Przytulił ją do siebie jeszcze mocniej, chcąc przyciągnąć ją jak najbliżej siebie.
      - Zrobiłabyś to samo jeszcze raz? - spytał z podejrzeniem w głosie. Gdyby widziała teraz jego twarz, zapewne spotkałaby się z jego znacząco uniesionymi brwiami. Ze szczerym uśmiechem, prawdopodobnie po raz pierwszy goszczącym u niego tego wieczoru, połaskotał ją po brzuchu. Obrał sobie za cel rozśmieszenie Alice i nie zamierzał przestać próbować, póki nie usłyszy jej śmiechu lub chociaż nie zobaczy uśmiechu.

      Danny

      Usuń
    32. Pomyślała, że już go nie puści. Po prostu nie było takiej siły, która byłaby w stanie oderwać ją od Danny'ego. Stanowczo zbyt długo czekała na ten moment i zamierzała korzystać z niego jak najbardziej. W pewnym sensie czuła się dziwnie, gdy tak go obejmowała, a on jej nie puszczał... Ale nie zamieniłaby się teraz na miejsca z nikim, nawet miliarderem, który spędza swój czas na Malediwach i popija drinka z palemką.
      Uśmiechnęła się znacząco, kiedy usłyszała jego pytanie. Nie mogła uwierzyć, że w takiej chwili Danny pomyślał o czymś takim. No cóż, w końcu był chłopakiem.
      - A co, przeszkadzałoby ci to? - zapytała, dalej się od niego nie odrywając. - Wtedy jakoś nie narzekałeś - dodała i parsknęła szczerym, wesołym śmiechem.
      I za tym właśnie tęskniła. Brakowało jej tych wszystkich głupich żartów, wspólnego śmiechu, jego towarzystwa. W tym momencie poczuła, że ten beznadziejny wieczór przeistacza się w dużo, dużo lepszy. Uśmiech na twarzy Foxy powiększał się i powiększał, aż w końcu wyglądał tak, jakby ktoś przykleił jego końce do jej uszu za pomocą gumki recepturki.
      A potem poczuła łaskotki na swoim brzuchu. Pisnęła, zaśmiała się i do tego zamachała dziko rękami, cudem tylko nie uderzając Daniela. I to wszysko jednocześnie! Ten chłopak wiedział, że Alice ma łaskotki dosłownie wszędzie. Szyja, brzuch, noga, dłoń, plecy, wszędzie reagowała dokładnie tak samo.
      - Nie, błagam, nie - powiedziała, cofając się o krok. Oczywiście wiedziała, że jej słowa nic nie pomogą, ale nadzieja umiera ostatnia...
      Co ciekawe, nie mogła powstrzymać wpełzającego na jej twarz uśmiechu.

      Foxy

      Usuń
    33. Ten wieczór od początku nie zapowiadał się dobrze. Potem magicznym sposobem stał się jeszcze gorszy, a potem jego status podchodził pod tragiczny. Teraz jednak okazał się być jednym z najlepszych w jego życiu do tej pory i również nie zamieniłby się z miliarderem na Malediwach... No chyba, że mógłby być na tych Malediwach z Alice. Wtedy by nie narzekał. Magazynek za sceną był dość specyficznym miejscem, ale co tam dla nich. Ciasne schowki czy balkony - teraz mógł pójść z nią wszędzie.
      W porę zrobił unik, kiedy dziewczyna zaczęła szaleńczo wymachiwać rękami. Na nic jej się zdał krok w tył ani żadne inne uciekanie, nie było tam za dużo przestrzeni. Chłopak złapał ją w pasie, nie zwracając najmniejszej uwagi na jej sprzeciwy. Ta chwila jakoś przypomniała mu ich bitwę na farby na szkolnym korytarzu. Cały miesiąc zostawania po lekcjach za karę, ale było warto.
      - Co miałoby mi przeszkadzać? - spytał, nie oczekując jednak odpowiedzi. - "Alice, jeśli coś będzie nie tak, to po prostu powiedz" - powiedział, przedrzeźniając ją i przywołując to, co powiedziała mu tamtej nocy. Pamiętał i to więcej niż jej się wydawało.
      Podniósł ją, pozwalając, aby zaplotła nogi wokół jego bioder i przyparł ją do drzwi szafy. Ta sytuacja natomiast przypominała mu inny kluczowy moment ich znajomości...

      Danny

      Usuń
    34. Tak, pamiętna bitwa na farby utkwiła w pamięci Foxy na niezwykle długi okres czasu. Zaczęło się od przypadkowej kropelki na czole dziewczyny, a skończyło na dzikiej ucieczce przed wpadającym w furię woźnym, który wymachiwał młotem jak toporem. Chciało się jej śmiać, gdy tylko przypomniała sobie ten moment. Wtedy wcale nie było to zabawne, ale teraz - z perspektywy czasu - bardzo. Co prawda do teraz trochę obawiała się sprzątającej części personelu szkolnego, ale co tam...
      Kiedy Dan złapał ją w pasie, Alice już wyobrażała sobie katusze wiecznych łaskotek. Dlatego też zupełnie zaskoczyły ją słowa chłopaka, który nawiązał do jej wypowiedzi. Uśmiechnęła się, gdy ją zacytował, a jej uśmiech poszerzył się, kiedy ją podniósł. Momentalnie oplotła go swoimi zgrabnymi nogami, a już po chwili poczuła pod plecami chłodne drewno. Dokładnie w takiej pozycji wylądowali na balkonie.
      - Odważniejszy się zrobiłeś - powiedziała, zbliżając swoją twarz do jego twarzy. Już miała zamiar go pocałować, kiedy jedynie musnęła jego przyjemnie miękkie usta. Zarzuciła swoje ręce na jego ramiona. - Powiedz mi, Danny, co mi dasz za jeden pocałunek? - szepnęła wprost do jego ucha.

      Foxy

      Usuń
    35. Wszystko stało się jasne! Tamta dziewczyna na schodach nie była najarana! Po prostu dała im praktycznie wyczerpaną zapalniczkę. Gdyby Alex najpierw ją sprawdził, przed ponownym wchodzeniem na trzecie piętro, nie musiał by teraz powtarzać tej samej drogi w dół. Leon zawodowiec się jeszcze nie skończył, więc ani widu, ani słychu potencjalnych palaczy posiadających upragniony przedmiot. Ale trzy lata w tej szkole, nauczyły Alexa, że zawsze trzeba mieć plan B... C i D najlepiej też. Tak więc skoro sala biologiczna i schowek w odbycie wypchanej wiewiórki odpadał, przypomniał sobie, że miał gdzieś nie dość że zapalniczkę, to jeszcze kilka fajek ukrytych w małym acz porządnie zagraconym schowku za sceną. Jak postanowił tak zrobił i bez chwili zawahania pociągnął za starą klamkę i wszedł do pomieszczenia pewny siebie. Światło się pali? Nic strasznego, Green już miał przygotowaną śpiewkę dla nauczyciela, który nakryłby go na wchodzeniu jak do siebie.
      - Jestem pewien, że gdzieś tu zgubiłem dziś rano klu... - Dopiero kończąc kłamstwo zobaczył dwójkę przyjaciół w dość jednoznacznej sytuacji. - A więc tutaj jest mój Lisek! - Uśmiechnął się, jak gdyby wcale nie przerwał czegoś... ważnego i... osobistego. No tak, brak poszanowania czegokolwiek był dla Greena codziennością. - Foxy, zapalniczka mi nie działa, nagły wypadek, sama rozumiesz.
      Zaraz zaczął przeglądać stare pudełka w poszukiwaniu tego, który służył za jego schowek. Kto by pomyślał, że one wszystkie są takie podobne.

      Alex

      Usuń
    36. Był trzeźwy. Był cholera trzeźwy jak nigdy w życiu, a znajdował się w małym magazynku na głupie stroje teatralne z Alice Hastings - jego przyjaciółką - w sytuacji, która powoli zaczynała robić się co najmniej nieprzyzwoita. Nie, proszę państwa. To nie są ćwiczenia.
      Już sam miał zamiar ją pocałować, a nawet coś więcej niż zamiar, kiedy Foxy się wycofał, ku jego niezadowoleniu. Przybrał lekko naburmuszony wyraz twarzy. Spojrzał jej w oczy, matko, jak on to uwielbiał, po czym przekrzywiając głowę zjechał wzrokiem niżej.
      - Cena jest do negocjacji... - zaczął, udając zamyślonego i powoli zaczął rozpinać suwak bluzy dziewczyny, a racze nie jej, a Greena. Czy ten człowiek musiał wszystko psuć? - Ale byłbym skłonny dać jeszcze jedną jak ta - powiedział, przejeżdżając palcem po malince na jej szyi - jednej z pamiątek z tamtej nocy. Kilka razy nakreślił jej kształt, po czym pochylił się, aby jako pierwszy odebrać swoją zapłatę, jednak ledwo dotknął ust Alice, kiedy drzwi za nimi zaskrzypiały i usłyszał... Alexa? Warto powtórzyć wcześniejsze pytanie... Czy ten człowiek musiał wszystko psuć?!
      Danny natychmiast odstawił Alice na podłogę najdelikatniej, jak potrafił w tak dramatycznej sytuacji i obrócił się do wejścia. Spojrzał na chłopaka z uchylonymi w dezorientacji ustami, po czym przeniósł wzrok na Foxy.
      - Green, co do cholery?! - rzucił oburzony, gdy tamten beztrosko zaczął buszować w kartonach.

      Danny

      Usuń
    37. Dwa łyki wódki to stanowczo za mało, by choćby w minimalnym stopniu upić Alice. W tej chwili wiedziała, czego chce. Co z tego, że właśnie znajdowała się z Dannym w magazynku teatralnym, skoro mieli już za sobą balkony? I tym razem widziała, że on też tego chce. I to bardzo.
      Zadrżała, gdy dotknął malinki na jej szyi. Chyba emocje sprawiały, że robiła się znacznie wrażliwsza na dotyk drugiej osoby... Poza tym, dobrze pamiętała sposób, w jaki ten ślad pojawił się na jej skórze, a to jedno wspomnienie przywołało masę innych. Każde jednak było co najmniej trochę nieprzyzwoite i każde było związane z Danielem.
      Już była gotowa na namiętny pocałunek, już zamykała oczy, otwierała szerzej usta... I wtedy usłyszała skrzypnięcie drzwi oraz głos Alexa. Ten jednak, zamiast po ludzku wycofać się z magazynku, by pozostawić dwójkę nastolatków samym sobie, zaczął gadać coś o zapalniczce. Daniel odstawił ją na ziemię, a ta wbiła zdezorientowany wzrok w grzebiącego w pudłach Alexa.
      - Ja ci mogę dać te zapalniczkę - powiedziała sztywno. - Bluzę też.

      Foxy

      Usuń
    38. Słysząc jak bardzo wkurzył swoim najściem Blackbourna, uśmiechnął się tylko krótko, wyciągając jedno z pudeł i zaglądając do środka, jednak rozczarowany zawartością zaczął dalej szukać.
      - Nie podejrzewałem, że ktoś tu może być... Ej, czy wy się przypadkiem ostatnio ze sobą nie przespaliście? - Spojrzał na nich podejrzliwym wzorkiem, udając, że słyszał tylko jakieś plotki, że gdzieś coś niby..
      - Ja wiem, zapalniczkę, bluzę, bluzkę, majtki chyba też ci się nie przydadzą podczas takich zabaw z Dannym. - Puścił jej oczko, jakby ta sytuacja w ogóle nie powinna być dla nich krępująca, a wręcz.. zabawna! Dla Greena w końcu wszystko było zabawne, nawet dostanie jedynki ze sprawdzianu. Paru nauczycieli nawet chciało zrobić mu testy na obecność jakichś dziwnych substancji, ale kto by pomyślał, że to było tylko jego usposobienie.

      Alex

      Usuń
    39. Kompletnie zbity z tropu obserwował kolejne poczynania Alexa. Czy na świecie istniała w tamtym momencie osoba bardziej irytująca od pana Greena? Odpowiedź była oczywista - nie, nie istniała. W żadnym momencie. To zawsze Alex zajmował pierwsze miejsce na liście najbardziej irytujących osobników.
      Przewrócił oczami, kiedy usłyszał jego żałosne pytanie. Na pewno nie zamierzał mu na nie odpowiadać. Wiedział, że Green dobrze zna prawdę i tylko ich podpuszcza.
      Uśmiechnął się pod nosem, gdy Alice zabrała głos. Można by to nawet nazwać przejawem lekkiej dumy. Zadowolony oparł się o szafę, krzyżując ramiona na klatce piersiowej, jednak spokój nie był mu dany na długo.
      - Green, jeszcze słowo kur... - zaczął, w moment odpychając się od szafy i robiąc krok w przód, jednak zanim zrobił następny, poczuł uścisk na ramieniu. Gdyby nie Alice, Daniel byłby gotów zmusić chłopaka do odszczekania tego, co powiedział do dziewczyny. Mógł sobie żartować z niego, ale takie słowa skierowane do Alice, Dan uznał za brak poszanowania.

      Danny aka protective boyfriend

      Usuń
    40. Alice po prostu wryło w ziemię, kiedy usłyszała słowa Alexa. To idiotyczne pytanie mogła zignorować, ale tekst o majtkach i bluzkach był poniżej wszystkiego, naprawdę. Już chciała mu coś odszczeknąć, kiedy zauważyła, że Danowi to zdanie nie przypadło do gustu dużo bardziej.
      Westchnęła ciężko w duchu, ale nie mogła nic poradzić na to, że na jej ustach zatańczył uśmieszek. W pewien sposób reakcja Daniela wprawiła ją w dobry nastrój, jednak teraz musiała powstrzymać chłopaka przed zbyt gwałtownym ruchem. Chwyciła go za ramię, chcąc go zatrzymać. Nie chciała, żeby ten magazynek stał się miejscem zbrodni.
      - Spokojnie, Danny - powiedziała na wszelki wypadek, po czym stanęła obok niego.
      Spojrzała na Alexa, który dalej grzebał w tych cholernych kartonach. Westchnęła ciężko, wyciągając z tylnej kieszeni szortów zapalniczkę. Zdjęła jeszcze bluzę, po czym obie te rzeczy wystawiła w stronę Greena.
      - Stanik - powiedziała. - Chyba, że zadowolą cię tylko moje majtki.

      Foxy

      Usuń
    41. * Stanik. Zapomniałeś w wyliczance o staniku.

      Usuń
    42. Czy Alex przejął się tym jak ich wkurzył? Ponownie odpowiedź brzmiała: nie. Brakowało mu wyczucia, obycia... I niektórych hamulców. Znacznie wiekszych emocji dostarczyło mu otworzenie kolejnego pudełka.
      - Eureka! - Krzyknął jakby byl na scenie a nie w magazynku, totanlnie ignorujac ich słowa do niego. Dopiero słowo "stanik", znów skupiło jego uwagę. - Pytasz, czy chce twój stanik? - Zaraz jego wzrok powędrował w okolice, w których wspomniana rzecz powinna się znajdować. Tak. Popatrzył jej na cycki. - Nie dzieki, nie jesteśmy z Danym aż tak blisko żeby sie dziewcznynami dzielić. - Poklepal ja po głowie, po czym przerzucił sobie bluze przez ramię, a zapalniczke schował w kieszeni. Nastepnie wyjął pstrokaty kapelusz w pióra i założył go Alice na głowę, tak by zasłaniał jej mordercze spojrzenie.

      Alex

      Usuń
    43. Bezczelność bezczelnością, ale takie teksty, jakimi popisał się Alex, były dla kobiety obrazą. Być może nie było to zamierzone, a powiedział to bez zastanowienia oraz świadomości, ale Daniel wciąż miał ochotę pokazać mu, jak się dla niego powinno takie coś skończyć. Profilaktycznie, oczywiście.
      Spojrzał na Alice z miną mówiącą: "Serio? Drań zasłużył!", jednak po krótkim namyśle postanowił stanąć spokojnie. Nie chciał narobić kłopotów sobie, ani Alice, przez kompletną głupotę Greena.
      Uśmiechnął się lekko, słysząc jak Foxy dokańcza wyliczankę. Jego zadowolenie nie trwało jednak długo, gdy Green po raz kolejny postanowił wyprowadzić go z równowagi. Ten koleś musiał mieć naprawdę dobrą polisę na życie, inaczej tak by nie ryzykował... no chyba, że byłby kompletnym kretynem. Chwila... A zresztą.
      - Muszę mu przywalić. Mogę mu przywalić? - rzucił, wpatrując się pokerowym spojrzeniem w Alexa. Pytania nie skierował konkretnie do Alice, dlatego też nie potrzebował przyzwolenia.
      - Green, wyjdź. Mówię ci, zejdź mi z oczu - powiedział ostrzegawczo, nie zmieniając mimo to wyrazu twarzy. Tak bardzo miał już gdzieś konsekwencje, które musiałby ponieść. Czuł, że jeszcze dziesięć sekund dłużej z tym osobnikiem w jednym pomieszczeniu, a nie będzie się dłużej wstrzymywać. Ręce zaciśnięte w pięści po prostu go świerzbiły. Nie mógł znieść myśli o tym, jak podle musiała się w tej chwili czuć Alice tak chamsko potraktowana przez idiotę bez wyczucia.

      Danny

      Usuń
    44. Powolnym ruchem zdjęła kapelusz z piórem ze swojej głowy. Spojrzała na zakurzony przedmiot, a potem na Greena. Po chwili jej wzrok skupił się na wściekłym Danielu.
      - Przysięgam, Green, jeszcze jeden taki tekst, a wsadzę ci ten kapelusz w rzyć - powiedziała nadzwyczaj spokojnie. Sama zdziwiła się, z jaką łatwością przyszło jej zachowanie neutralnego tonu głosu. - Swoją drogą dziwne, że nie chcesz mojego stanika, a majtki już tak... Mały fetyszysta? I nie gap mi się na piersi, jakbyś mógł.
      Peawda była taka, że Foxy do takich górnolotnych tekstów zdążyła się przyzwyczaić. Czasem radziła sobie lepiej, czasem gorzej. Musiała przyznać, że zrobilo się jej przykro przez takie przedmiotowe traktowanie. Znała jednak Alexa na tyle, by wiedzieć, że ten ma tendencję do mówienia przed myśleniem. Oczywiście nie usprawiedliwiało go to, ale i tak... Foxy naprawdę nie lubiła się z nikim kłócić.
      - Danny, mi to nie przeszkadza - powiedziała z nieco wymuszonym uśmiechem i dotknęła jego zaciśniętych w pięści dłoni. - Poważnie. - Zastanawiała się, czy bardzo było po niej widać, że kłamie.

      Foxy

      Usuń
    45. Alex wraz ze swoim pudełkiem zeskoczył ze stołka, na którym stanął podczas poszukiwania swojej skrytki.
      - Danny. - Zaczął poważnie słysząc że przyjaciel jest zdenerwowany nie na żarty. Wspomniane pudełko odstawił na mały stolik i podszedł do przyjaciele, chyba już byłego, po czym położył dłonie na jego policzkach i spojrzał mu w oczy z poważną miną. - Pamiętasz co mówiła pani psycholog jak przyszła do nas na zajęcia? Oczywiście pomijając ten cały wykład o tym, że profil teatralny jest najbardziej zdeprawowany w całej szkole, a nasza klasa i tak zdobywa pierwsze miejsce w tym zacnym rankingu... - Wyrecytował jednym tchem by może w końcu przejść do meritum? - Mówiła też, że przemoc nie jest rozwiązaniem. Czym jesteś? Jesteś oazą spokoju, Danny... - Zaczął go uspokajać z typową dla prania mózgu intonacją. - Oddychaj, wdech... i wydech... - Oddychał razem z nim, jakby chłopak nie do końca rozumiał polecenie i trzeba mu było to zademonstrować.
      Dopiero słysząc słowa Foxy puścił Blackoburna i zaraz objął dziewczynę ramieniem przyciągając ją do siebie.
      - Widzisz? Alice ma więcej luzu niż ty. Poza tym, wiadomo, że żartowałem. Po co mi twój stanik jak mam swój. - Wolną ręką złapał się za SWOJĄ pierś i zaimitował ściskanie, po czym parsknął śmiechem z własnej głupoty.

      Alex

      Usuń
    46. Zoey miała nadzieję, że tym razem Leon jej nie zawiedzie, ale niestety, znowu nie spełnij jej oczekiwań. Przez cały film z ledwością wysiedziała w fotelu, a w dodatku Fela zmyła się gdzieś ze wszystkimi butelkami wina. Na domiar złego, dopiero co pokłóciła się z Foxy, a i tak zastanawiała się jak przeszła jej rozmowa z Danielem. Obiecała, że przestanie się wtrącać i co? Jej myśli wciąż zaprzątała ta jedna, mała elfka. W końcu film się skończył, a ona wybiegła z sali jakby coś ją goniło. Zamknęła za sobą drzwi i postanowiła poszukać Felci. Stwierdziła, że najprędzej znajdzie ją w jakimś ustronnym miejscu, a pierwsze co przyszło jej do głowy to magazyn za sceną. Złamała za klamkę, która nie stawiała najmniejszego oporu i wkroczyła do pomieszczenia. Szybko ogarnęła wszystko wzrokiem i nie mogąc się powstrzymać, wybuchła śmiechem.
      – No, no, no… – zagwizdała cicho pod nosem i odgarnęła kosmyk włosów za ucho, krzyżując ramiona na piersi. – Alice, ty to umiesz się urządzić. Dwóch facetów w jedną noc… Kto by się tego spodziewał? – zapytała posyłając jej szeroki uśmiech i zastanawiając się co tu się takiego działa, zanim przyszła.

      Zoey

      Usuń
    47. Aktorzy, nawet ci przyszli, zawsze mieli to do siebie, że lubili robić wokół siebie szum i wywoływać skandale. A ten rocznik był naprawdę wyjątkowo udany. Widać to był zresztą po tym, że trzy osoby na trzy w tym magazynku należały właśnie do słynnej IIIE.
      Danny nie potrzebował nikogo, zwłaszcza Alexa, do przypominania mu, że przemoc nie jest rozwiązaniem. Bo nie była. I Daniel był tego jak najbardziej świadomy, nigdy się aż tak daleko nie posuwał, ale Green... Green sam się prosił.
      Przewrócił oczami tak mocno, że aż to poczuł i ograniczony w ruchach przez dłonie Alexa na jego twarzy, zerknął kątem oka na Alice. Potem powrócił spojrzeniem na chłopaka przed sobą, a jego spojrzenie nie wyrażało kompletnie żadnych emocji.
      - Zabierz te łapy, Green. Nie wiem, gdzie nimi grzebałeś - odparł, nie zwracając uwagi na jego złote rady. Z taką wiedzą i doświadczeniem mógłby spokojnie dostać fuchę w szkole rodzenia.
      W tej chwili do magazynku weszła Zoey. Daniel poczuł się zdezorientowany. Robiło się tam coraz bardziej tłoczno. O co w ogóle chodziło?
      Stwierdził, że w sumie ma to wszystko gdzieś i uśmiechnął się przekornie do przyjaciela. Złapał Alice za rękę i przyciągnął ją do siebie, a nawet umiejscowił ją odrobinę za sobą.
      A potem mu przywalił. Po przyjacielsku, nie chowając kciuka do środka pięści, pamiętając o tym, że to mogłoby się skończyć i źle dla niego oraz nie z całą siłą, bo po co, to miała być tylko profilaktyczna terapia na przyszłość.
      - Cześć, Zoey - powiedział, jak gdyby nigdy nic i obciągnął na sobie koszulkę.

      Danny

      Usuń
    48. Alice delikatnie zdjęła rękę Alexa ze swoich ramion i już chciała po prostu opuścić magazynek, kiedy do ciasnego pomieszczenia weszła Zoey.
      Foxy ogarnęła całe to towarzystwo zdezorientowanym spojrzeniem i westchnęła ciężko już chyba setny raz tego wieczoru. Świetnie, może jeszcze zleci się tu cała szkoła? A przynajmniej klasa IIIE, najbardziej zdemoralizowana grupa uczniów w całej szkole... Cóż, w sumie ciężko dziwić się takiej opinii.
      Zdążyła posłać tylko przyjaciółce spojrzenie pod tytułem "I ty, Brutusie?", po czym Danny zagarnął ją za siebie. Blondynka przeczuwała, co się zaraz stanie i chciała zareagować, ale Daniel był szybszy. Na całe szczęście nie wyglądało to na jakiś wyjątkowo mocny cios.
      - Ej, spokojnie - powiedziała dziewczyna, wychodząc zza pleców chłopaka. - Nie zaprzeczam temu, że Alex zachowuje się jak kretyn, ale nie bijmy się... Zwłaszcza w magazynku szkolnym.
      Rozejrzała się po twarzach zebranych titaj osób, a w tym celu oczywiście musiała unieść głowę. Matko, dlaczego ona była taka niska? Przecież jej brat był bardzo wysoki, a ona nie dociągnęła nawet do metra sześćdziesiąt.

      Foxy

      Usuń
    49. Gdy Alex zobaczył lecącą w jego stronę pięść, planował się odsunąć, ale najwyraźniej w tym przypadku, najpierw działaj, a potem myśl, zadziałało odwrotnie i w dodatku z za dużym opóźnieniem. Po otrzymaniu ciosu, cofną się tylko na krok, sprawdzając czy wszystkie funkcje życiowe w normie i czy nie wylądował na podłodze na w pół przytomny. Nie. Stał. Pomasował sobie tylko policzek i poruszył żuchwą, krzywiąc się z bólu.
      - Należało mi się... chyba... Ale wierzcie dzieciaki, że mi kiedyś jeszcze podziękujecie. Nie chcemy kolejnych nastoletnich ciąż. - Pogroził im palcem ostrzegawczo. Widzisz Dany, tak się ostrzega, a nie od razu pięścią w twarz. Zaraz jednak przerzucił wzrok na Zoey. - Wiesz co, tych dwoje ma chyba okres godowy, bo co chwila można ich gdzieś przyłapać. Niepotrzebnie im przeszkadzamy. - Zaczął się wycofywać, ale nie po to, żeby im nie przeszkadzać, tylko po to, by w razie ewentualnego kolejnego ataku Blackbourna, mieć szansę na reakcję. Tym razem objął ramieniem Zoey, skoro Foxy, kto by się spodziewał, odrzuciła jego zaloty. Czy było czuć od niego alkoholem? Trochę...W końcu musiał sam oglądać Leona, musiał się chłopak jakoś pocieszyć!

      Alex

      Usuń
    50. Zoey zerknęła na Alice, która posyłała jej krzywe spojrzenie, ale wywróciła tylko oczami i skierowała wzrok gdzieś indziej, jakby ta była jakimś kłębkiem kurzu, który osiadł jej na ramieniu. Może takim zachowaniem przypominała obrażoną pięciolatkę, ale szczerze mówiąc nic ją to nie obchodziło. Była wkurzona i urażona, ale nie chciała tego okazywać, więc wolała działać obojętnie, tak jak zawsze zresztą. Gdy sytuacja robiła się poważniejsza, po prostu wracała do swojej pancernej skorupy i udawała, że nic ją nie obchodziło.
      Widząc, jak Daniel ukrywała dziewczynę za swoimi plecami w niesamowicie ochronnym geście, nawet nie musiała się dłużej wysilać, by dojść do wniosku, że już się pogodzili i to bardzo… Cieszyła się, że chłopak już nie cierpi, bo na to nie zasłużył, ale w sumie nie wiedziała co o tym wszystkich myśleć. Patrząc na nich, widziała parę idealnych przyjaciół, a nie związek, jednakże to nie była jej sprawa, a ona nie miała prawa tego oceniać. Może tego właśnie chcieli…
      Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, Daniel wymierzył cios przyjacielowi, a ona tylko otworzyła szerzej oczy. Była już świadkiem niejednej takiej sytuacji. Ba, zazwyczaj brała w nich czynny udział, toteż wiedziała, że cios nie był jakiś niezwykle silny, ale chodziło chyba o same intencje. Kilka chwil wcześniej była wściekła na Alexa i sama była gotowa mu przywalić, ale później złość skierowała się na Foxy i teraz nie mogła uwierzyć, że Daniel to zrobił. Myślała, że on i Alex są dobrymi przyjaciółmi… Co tu się do cholery działo, zanim przyszła?
      – Dann! – posłała mu pytające spojrzenie, a po chwili u jej boku znalazł się Alex. Zerknęła na niego sprawdzając czy wszystko z nim w porządku. Najwyraźniej miał się świetnie. Zastanawiała się o co chodziło Foxy, gdy mówiła, że nie powinni się bić, zwłaszcza w szkolnym magazynku. To co, korytarz byłby lepszy?
      Nie wiedziała co ma robić. Z jednej strony, wciąż była tą Zoey, która za wszelką cenę chciała chronić Alice i wolała aby nie zostawała sama w towarzystwie płci przeciwnej. Tak, była zbytnio nadopiekuńcza, jak wkurzająca starsza siostra, ale cóż poradzić? Z drugiej strony, wciąż chciała być obojętna i przestać się starać… Miała w głowie mętlik! Zagryzła dolną wargę, zastanawiając się co dalej począć.

      Zoey

      Usuń
    51. Spojrzał na Alexa spod przymrużonych oczu i zmarszczonych brwi. Należało mu się? Bardziej niż nigdy. Przynajmniej od Daniela. Zatargi kumpla z innymi nie robiły na nim żadnego wrażenia i wcale go nie obchodziły.
      Prychnął z ironią, kręcąc przy tym głową. Przeszukał najciemniejsze zakamarki swojego umysłu w poszukiwaniu przyszłości, w której miałby mu za coś takiego podziękować. Nie widział jej. Miał najszczerszą ochotę wsadzić mu tego palca w d... No, ale to by było koniec agresji na dzisiejszy wieczór. Daniel czuł się już nawet całkiem wyładowany i mimo tego, że Alex wciąż próbował pokazać swoje błyskotliwe poczucie humoru, to z każdą chwilą czuł, że emocje w nim opadają.
      Przeniósł wzrok na Zoey, która była chyba z lekka oburzona jego zachowaniem. Nie odpowiedział, ale posłał jej spojrzenie mówiące: "Nawet nie pytaj". Uśmiechnął się do niej ledwo widocznie i wzruszył ramionami.
      Potem jego uwaga wróciła do Alice. Domyślił się, że nie była raczej dumna z jego zachowania i poczuł się nawet trochę zawstydzony, tym że dał się wyprowadzić z równowagi przez kretyna, ale wciąż jego kumpla. Nie uwierzył jej, kiedy wcześniej próbowała go uspokoić, mówiąc, że nie przejęła się Greenem. Chciał, ale nie uwierzył. Umiał odczytać to z jej oczu, w które tak bardzo lubił patrzeć, że prawie kompletnie nauczył się z nich odczytywać emocje.
      - Przepraszam - rzucił, niepewny do kogo chciał te przeprosiny skierować. - Ale jeszcze raz usłyszę od ciebie taki tekst... - powiedział ostrzegawczo tym razem tylko i wyłącznie do Alexa. Oczywiście nie chodziło mu o jakąkolwiek sytuację, bo Daniel nie był rycerzem w lśniącej zbroi, który rzucałby się w obronie czci każdej "księżniczki". Chodziło mu o Alice i Green dobrze to wiedział, Dan nawet nie musiał tego precyzować.
      - Zoey - zaczął wesoło, jak gospodarz witający gości w swoich skromnych progach. - Spodziewamy się jeszcze kogoś? - spytał sarkastycznie.

      Danny

      Usuń
    52. Zrobiło się jej cholernie przykro, kiedy zobaczyła spojrzenie Zoey. Odwróciła od przyjaciółki wzrok tak szybko, jak tylko mogła. Przeprosiła już dwukrotnie i wiedziała, że zbytnie naciskanie nie przyniesie oczekiwanej reakcji, a wręcz przeciwnie. Alice postanowiła, że w najbliższym czasie wymyśli coś, co choćby minimalnie byłoby w stanie wynagrodzić jej zachowanie Zoey.
      Chwyciła rękę Dana i spojrzała na niego. Chciała go w ten sposób uspokoić... tak na wszelki wypadek. Nie lubiła oglądać bójek, kłótni i tym podobnych rzeczy. A jeszcze bardziej nie lubiła, kiedy były wywołane z jej powodu.
      - Wystarczyło, że wszedłeś - powiedziała, posyłając zirytowane spojrzenie w stronę Alexa. - Odechciało mi się wszystkiego...

      Foxy

      Usuń
    53. Westchnął tylko załamany. Odechciało im się od razu? Przecież tak się starał by na pewno wybić ich z nastroju na igraszki za sceną!
      - To na pewno przez ten mój seksapil... - Pokiwał głową z uznaniem dla samego siebie, gładząc się po brodzie. Z tym czerwonym policzkiem wyglądał szczególnie seksownie. Jak miło mu się zrobiło kiedy przynajmniej Zoey zmartwiła się jego stanem zdrowia! Może jej mózg nie był całkiem przeżarty przez klasę taneczną? Jak oni go denerwowali... chyba była to jedyna rzecz, która rzeczywiście drażniła Greena. Oh, taniec to moja pasja! Tylko wtedy czuję, że żyję. Ach te emocje! Jakie emocje mógł przeżywać ktoś podczas kręcenia dupą na parkiecie? Tak, Green gardził klasą taneczną, sekcją hip hopu szczególnie. Aż dziwne, że teraz stał za pan brat z Zoey!
      - Może powinniśmy ich jednak zostawić samych, skoro chcą kopulować?

      Alex

      Usuń
    54. Ta sytuacja była naprawdę dziwna. Dlaczego wszystko umiało się tak skomplikować w jeden wieczór? Chyba te szkolne imprezy już tak miały, lubiły kłopoty. Nic, więc dziwnego, że wcześniej nie brała w nich udziału. Zbyt wiele nerwów zżerały, ale z drugiej strony musiała przyznać, że było nawet ciekawie, biorąc pod uwagę, że alternatywą było oglądanie jakiś serialowych powtórek. Teraz co chwila przeżywała jakiś serial na żywo i nawet była jedną z bohaterek.
      – Oj dobra, koniec już udowadniania tej samczej pozycji. – stwierdziła, gdy usłyszała jak Daniel znowu zaczyna grozić Alexowi. Oczywiście, ciężko było nazwać to groźbą, ale w sumie jaka inna nazwa pasowała? Teraz nic nie przychodziło jej do głowy. Nie znała go od tej strony i nigdy nie przypuszczała, że może zgrywać takiego groźnego i agresywnego. Może faktycznie zależało mu na Alice? Ta dziewczyna wiedziała jak się ustawić…
      Uniosła brwi, gdy Dann skierował do niej pytanie i od razu wysunęła brodę do przodu, co robiła zawsze, gdy ktoś zaczynał rzucać w jej stronę sarkastyczne uwagi, a ona zamierzała przyjąć rękawicę albo się na tego kogoś rzucić. Nie do wiary, że jeszcze niedawno mu współczuła. Jak ktoś potrafił być naprawdę miły, a chwilę później stać się dupkiem?
      – A od kiedy to niby magazyn jest twoim prywatnym pomieszczeniem? Czekaj, pokaż mi kartę z zapisami na magazynowy seks, wolałabym się upewnić czy dzisiaj wypada twoja kolej. – warknęła w odpowiedzi, przesuwając się o krok w jego stronę. Wzięła głęboki wdech żeby znowu nie wybuchnąć i zerknęła na Alexa, a w odpowiedzi wzruszyła ramionami.
      – Skoro ma do niej tyle szacunku, że zamierza przelecieć ją w schowku, to śmiało. Bawcie się dobrze. – rzuciła i z powrotem przysunęła się do chłopaka.

      Zoey

      Usuń
    55. Zrobiło się groźnie. Nie spodziewał się, że Zoey zacznie na niego tak naskakiwać. Chociaż chwila... Może jednak się spodziewał - po tej dziewczynie powinno się spodziewać wszystkiego, już zdążył się tego nauczyć na własnej skórze. Nie oczekiwał od niej, żeby opowiedziała się, po czyjej jest stronie, ale ona najwyraźniej wybrała. W dodatku zrobiła z niego tego gorszego. Cóż, tak to jest, jak wchodzi się w środek zdarzenia i wyciąga błędne wnioski, nie znając kontekstu.
      Poczuł, jak Alice łapie go za rękę i spojrzał w dół na ich splecione palce. Ścisnął lekko jej dłoń, dając znać, że wszystko jest z nim w porządku, ale również w pokrzepiającym geście. Wiedział, że dla niej ta sytuacja również był nerwowa.
      - Zoey, błagam cię. Ty też? - rzucił zrezygnowany. Teraz i ona musiała rzucać takimi tekstami, na szczęście mniej rażącymi od tych Alexa. Mimo to dla Alice były pewnie one równie bolesne, w końcu mówiła to jej przyjaciółka.
      - Nikt nie chce nikogo... - nie pozwolił sobie dokończyć, bo wydawało mu się to okropnie żałosne, nie chciał mieć już nic wspólnego z ich głupimi dogryzkami.
      - Wiecie co? Miałem was za przyjaciół. Oboje. - Wskazał palcem na Zoey i Alexa. - Tymczasem zachowujecie się, jakbym to ja wpadł tu i zaczął walić seksistowskimi tekstami - dodał z pretensją w głosie. Tak właśnie zawsze było - koniec końców to on obrywał za wszystko najbardziej.

      Danny

      Usuń
    56. Otworzyła szerzej oczy, gdy usłyszała tekst o magazynowym seksie. Nie spodziewała się tego po Zoey... Owszem, pokłóciły się i Alice nie byłaby zdziwiona, gdyby Max pozostała neutralna, ale tego po prostu nie przewidziała. Tym bardziej, że swoje słowa skierowała głównie do Daniela, a nie do Foxy. To zabrzmiało tak, jakby to Dan wszystko sprowokował. No tak, w końcu Maxwell wpadła w środku całej sytuacji i zapewne nie do końca rozumiała, co się stało.
      Postanowiła milczeć aż do chwili, w której Zoey rzuciła coś o braku szacunku i przeleceniu Alice w schowku. Uniosła wyżej brwi i delikatnie wyplątała swoją dłoń z ręki chłopaka. Nie miała zamiaru pozwolić na to, żeby ktokolwiek spokojnie obrażał Daniela oraz ją, a przy okazji spłycał ich relację. To było poniżej pasa i Zoey powinna o tym dobrze wiedzieć.
      - Pierwsze słyszę, żeby szacunek do kogoś zależał od miejsca, w którym dana osoba chce uprawiać z drugą seks - powiedziała spokojnie, uśmiechając się krzywo. - Poza tym, to chyba nasza sprawa. Ja ci do łóżka czy tam magazynku nie wskakuję i nie krytykuję miejsca, w którym masz ochotę się z kimś kochać. - Spojrzała na przyjaciółkę twardo, zaciskając drobne dłonie w pięści. - Wiem, że jesteś zła na mnie, ale dlaczego wyładowujesz się na Dannym?
      Tym razem nie miała zamiaru odwracać wzroku od Max. Alice zaczynała się denerwować i to porządnie.

      Foxy

      Usuń
    57. Spojrzała na niego pytająco, nie rozumiejąc co ma na myśli mówiąc „Ty też”. Faktycznie, nie miała pewności co działo się zanim przyszła, ale domyślała się i sądziła, że to wystarczy. Już miała odpowiedzieć na wzmiankę o przyjaciołach, gdy z szeregu wyszła Alice i mimo niechęci to na nią skierowała swoje spojrzenie, czekając, aż wyrzuci z siebie to co chciała powiedzieć. Zoey wiedziała, że źle postąpiła i w chwili, gdy wypowiedziała tamte słowa od razu ich pożałowała, ale przepraszanie nie było jej drugą naturą, więc się nie wycofała.
      Wysłuchała jej w milczeniu, aż w końcu podeszła do niej stając dwa kroki dalej. Zmierzyła ją wzrokiem, zagryzając wewnętrzną stronę policzka, by chociaż w minimalnym stopniu uspokoić nerwy. To wszystko zamieniało się w jedną, wielka komedie, w której ona nie chciała dłużej uczestniczyć.
      – Wyładowuję się na nim? Tylko to masz mi do powiedzenia, tylko to zauważyłaś? Zawsze byłam przy Tobie, nieważne jakie głupoty odwalałaś, zawsze byłam. Nigdy nie kazałam Ci wybierać, nie chciałam nawet tego, ale ty to robiłaś, tyle że nigdy nie wybierałaś mnie i nie miałam ci tego za złe, bo na nic się nie umawiałyśmy, ale to nie zmienia faktu, że ja zawsze wybierałam Ciebie, a ty traktowałaś mnie jak psa. Chciałam dobrze, a ty jeszcze bardziej mnie odrzucałaś. Nawet nie powiedziałaś mi, że z nim spałaś! Dzisiaj chciałam o tym z tobą pogadać, a ty wolałaś uciec z Alexem na fajkę. Uciec, bo co? Moje towarzystwo było aż takie straszne? Teraz też się na mnie wylałaś, masz głęboko gdzieś co czuję, ale od razu interesujesz się tym co on czuje. Dann mógłby na mnie naskoczyć, a ty miałabyś to gdzieś, bo nigdy nie stajesz przy mnie. Mam dość tego, że ja zawsze jestem przy tobie, a ty robisz wszystko żeby nie być przy mnie. – wyrzuciła i otworzyła szerzej oczy, uświadamiając sobie co zrobiła. Przy Alice nieraz już pokazała swoją drugą stronę, tą wrażliwszą, ale co innego z Alexem i Danielem. Oni nigdy nie powinni tego widzieć. Cofnęła się o krok, przygryzając dolną wargę, a później napięcie odwróciła się i wyszła z pomieszczenia, przeklinając w duchu swoją narwaną stronę.

      Zoey

      Usuń
    58. Zaczął powoli tracić orientację w tym, co się tam w ogóle działo. Zaczęło się burzliwie między nim a Alice, potem wydawałoby się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, aż nie rozpętała się kolejna sprzeczka, która z chwili na chwilę robiła się coraz bardziej poważna. Nawet nie zauważył, kiedy ta mała potyczka słowna zamieniła się w porządną, czteroosobową awanturę.
      Na początku w milczeniu wysłuchał Foxy. Zrobiło mu się odrobinę cieplej na sercu, że stanęła w jego obronie, jakby nie było, ale z drugiej strony coś mu się wydawało, że nie powinna była naskakiwać na swoją przyjaciółkę, nawet jeśli ona zaczęła to jako pierwsza. Nie odezwał się jednak, nie chcąc wcinać się w dyskusję dwójce dziewczyn. Wszyscy wiedzą, że to nigdy nie kończy się dobrze. Tym bardziej, że tym razem mogłoby to także tylko zaognić sytuację.
      Ponownie słysząc Zoey, jego postawa się nie zmieniła. Dopiero gdy dziewczyna porównała traktowanie jej przez Alice jak psa, Dan w szoku uchylił usta. Nie zmieniło to jednak faktu, że nadal się nie odezwał. Wyobraził sobie, jak bardzo zraniona musiała poczuć się tymi słowami Alice i jak wypowiedzenie ich raniło Zoey. Nie przejął się tym, że pokazała swoją wrażliwszą stronę, wiedział, że musi ją mieć.
      - Ali - odezwał się cicho, kiedy Max wyszła. Ujął twarz dziewczyny w dłonie i spojrzał jej w oczy, spodziewając się, że zobaczy tam łzy. - Powinnaś pójść z nią porozmawiać.

      Danny

      Usuń
    59. Była w szoku. Po prostu była w szoku, nie była w stanie się nigdzie ruszyć, nic powiedzieć. Jedyne, co mogła w tej chwili zrobić, to wpatrywać się z niedowierzaniem w Zoey, z której wylewał się potok słów.
      Słuchała, nawet nie rejestrując spływających po jej twarzy łez. Słuchała i nie wierzyła, bo to wszystko wydawało się być niemożliwe i irracjonalne. Nigdy nie myślała, że to tak wygląda ze strony Max, nigdy. W życiu nie chciała zranić swojej przyjaciółki w tak okropny sposób. Owszem, rzadko kiedy słuchała Zoey i nie próbowała temu zaprzeczać, lecz mówiła jej praktycznie o wszystkim. Foxy, chociaż nigdy nie powiedziała tego głośno, czuła, że Maxwell zastępuje je w pewnym stopniu matkę.
      Kiedy Daniel chwycił jej policzki i coś do niej powiedział, Alice nie rozróżniła poszczególnych słów. Słyszała tylko jego cichy głos, ale nie wiedziała, co chciał jej przekazać. Pokręciła tylko powoli głową, cofając się do tyłu, a potem wybiegła z pomieszczenia. Nie zwolniła ani na chwilę dopóki nie zobaczyła sylwetki Zoey. Przyspieszyła, a kiedy się już przy niej znalazła, złapała jej rękę i pociągnęła słabo.
      - To nie tak - szepnęła cicho. - To naprawdę nie... nie to, co myślisz. Twoje towarzystwo nie jest okropne, nigd tak nie myślałam. Nikomu nie powiedziałam o tym, że przespałam się z Dannym, bo sama musiałam to sobie poukładać. Jak psa? Jak psa?! - krzyknęła, tracąc na chwilę kontrolę nad własnymi emocjami. - W życiu nie zrobiłam ci nic złego. Przychodziłam do ciebie, kiedy mnie potrzebowałaś. To, że nie zawsze byłam z tobą, jest moim idiotycznym błędem. Ale jak możesz mówić, że nie wstawiłabym się za tobą? Gdyby ktokolwiek coś ci powiedział, obroniłabym cię. Nieważne, kto by to był - mówiła bez ładu i składu, ale szczerze. W dodatku czasami musiała robić przerwy, bo wybuchała płaczem.

      Foxy

      Usuń
    60. Wychodząc z pomieszczenia, początkowo nie wiedziała co ma ze sobą począć. Wyszła nie chcąc oglądać ich twarzy i widzieć na nich współczucia czy litości. Nienawidziła tego i wiedziała, że wtedy wkurzyłaby się jeszcze bardziej. Była narwana, z tego akurat doskonale zdawała sobie sprawę. Faktem było, że nad gniewem akurat rzadko panowała, ale jeśli chodziło o wrażliwość czy delikatność… Zawsze potrafiła przywdziać maskę obojętności i utrzymać w ryzach wszystkie myśli, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Dlatego nie umiała pojąć co takiego w nią dzisiaj wstąpiła. Nie wiedziała czy to z powodu kłótni z Alice czy może tego, że zbyt wiele spraw ostatnio zwaliło jej się na głowę? Po prostu nie wiedziała…
      Nie czekając dłużej, ruszyła przed siebie, kierując się w stronę wyjścia. Wiedziała, że drzwi już są zamknięte, ale liczyła na to, że może uda jej się je sforsować albo znajdzie jakieś okno, przez które będzie mogła wyjść przy okazji nie skręcając sobie przy tym karku. Była tak zdenerwowana i pogrążona w myślach, że zauważyła Alice dopiero, gdy ta pociągnęła ją za rękę. Sapnęła pod nosem i zatrzymała się raptownie, odwracając w jej stronę. Widząc ją całą zapłakaną, serce jej się krajało i sama miała ochotę wybuchnąć płaczę, ale stwierdziła, że na dzisiaj starczy okazywania publicznie tej całej wrażliwości. Przygryzła dolną wargę, wsłuchując się w jej słowa i zastanawiając się co powiedzieć. Przychodziło jej do głowy wiele rzeczy, ale żadna nie wydawała się odpowiednia. Tak jakby nagle ktoś wyrzucił z jej głowy wszystkie dobre zdania i zastąpił takimi, które do niczego się nie nadają.
      – Nie chciałam Ci tego wyrzucać. Zawsze odpowiadała mi ta relacja, ja dawałam, a ty jeśli chciałaś to brałaś. Jestem jaka jestem i rzadko przyjmuję delikatności, choć nie mówię, że mi ich nie oferowałaś. Ale i tak zabolała mnie ta akcja z Alexem, to twoje życie, nie mogę bez przerwy cię pilnować i nie masz obowiązku mi się ze wszystkiego spowiadać… – urwała, wpatrując się w oczy Alice i czekając na jakąś reakcje. Jej głos drżał i to był chyba pierwszy taki raz w jej życiu…

      Zoey

      Usuń
    61. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Dlatego po prostu stała i wyglądała jak jakaś sierota. W ogóle nie zwracała na to uwagi, jej umysł był zaprzątnięty innymi, o wiele ważniejszymi sprawami.
      Wysłuchała Zoey w spokoju, chociaż dalej płakała. Kilka razy musiała otrzeć swoje oczy, zostawiając na skórze dłoni czarne smugi, bo w końcu makijaż też nie mógł wytrzymać zbyt wiele. Gdy Max skończyła mówić, Alice spojrzała na przyjaciółkę. Przez chwilę po prostu tak stała, nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić.
      I wtedy objęła Zoey ramionami, nie wiedząc właściwie, kiedy to zrobiła. Coś jej kazało wykonać ten gest i chociaż Foxy wiedziała, że Maxwell nie przepada za takimi czułostkami, ale nie powstrzymało jej to.
      - Wiem, że nie powinnam była - potwierdziła to, co mówiła jakiś czas temu na sali teatralnej. - Przepraszam, Zoey. Naprawdę cię przepraszam. Ja... strasznie mi głupio i wiem, że cię to zabolało. Tylko ja czasami jestem cholerną idiotką, Max. Nie wiesz nawet, jak wielką.
      Pociągnęła nosem, ignorując nadchodzący potok łez. Nie chciała zamoczyć jej ubrań...

      Foxy

      Usuń
    62. Wciągnęła gwałtownie powietrze, gdy dziewczyna ją przytuliła, jednak nie w wyrazie niechęci, a raczej czystego zaskoczenia. Nie była przyzwyczajona do takich gestów, ale zdawała sobie sprawę, że Alice jest o wiele delikatniejsza od niej, więc bez wahania objęła ją, przymykając powieki i starając się uspokoić swój przyśpieszony oddech.
      Rzadko znajdowała się w tak delikatnych sytuacjach. Zazwyczaj wszystko wokół niej działo się szybko i burzliwie, ale nie zamierzała narzekać. Ciężko jej to było przyznać, ale ta chwila była nawet przyjemna, więc postanowiła się nią jeszcze chwile delektować. Poza tym w pobliżu nie było nikogo poza nimi, kto mógłby zobaczyć Zoey w tym wrażliwym wydaniu, więc co jej szkodziło… W końcu odsunęła się kawałek i popatrzyła dziewczynie w oczy, kciukiem ocierając jedną z łez. Uśmiechnęła się do niej lekko i odgarnęła jej za ucho kosmyk włosów.
      – Koniec już tego smęcenia. Nikt normalny na maratonach filmowych, nie ryczy, chyba, że na romansach. Więc jak chcesz to wracaj do niego i może się jeszcze trochę ,,poprzytulacie”. – stwierdziła wzruszając ramionami i puszczając do niej oczko. Nie chciała się już kłócić ani znowu patrzeć jak Foxy płacze.

      Zoey

      Usuń
    63. Ucieszyła się, kiedy Zoey odwzajemniła jej uścisk. Bała się, że przyjaciółka mogła ją odtrącić. I obawiała się, że mogłaby tego nie znieść. Już i tak ta kłótnia odbiła się zarówno na Zoey, jak i na Foxy...
      Kiedy Max powiedziała o powrocie do Daniela i "przytulaniu się", Alice parsknęła śmiechem. Otarła wierzchem dłoni policzek i otworzyła szerzej oczy, gdy zobaczyła długie, czarne smugi na skórze. Nie, przecież to niemożliwe, żeby cały jej makijaż poszedł w diabły! Dotknęła opuszkami palców oczu i niestety potwierdziło się to, o czym myślała.
      - Jestem teraz cała czarna i Danny prędzej ucieknie na mój widok, niż "przytuli" - stwierdziła z rezygnacją, ale i uśmiechem. Wiedziała, że Dan płytki nie jest, lecz i tak nie pokazałaby mu się w tym stanie. - Pójdziesz ze mną do łazienki, żebym mogła to zmyć? - Spojrzała na Max, a jej usta dalej były rozciągnięte w uśmiechu.
      Nagle obok nich przeszedł jakiś chłopak, który rzucił w strony Alice zaskoczone spojrzenie. Foxy przewróciła oczami, widząc jego wzrok. Piwrwszy raz widział zapłakaną dziewczynkę z całkowicie zniszczonym makijażem i czarną twarzą?

      Foxy

      Usuń
  7. Nie mogła powiedzieć, by czuła się komfortowo w tej sytuacji. Wręcz przeciwnie. Skoro już leżała, to najchętniej zniżyłaby się jeszcze metr, by zapaść się pod ziemię. Choć tutaj akurat wylądowałaby w piwnicy. Szczegół.
    Jak to się stało, że dwie dziewczyny zamiast wybuchnąć śmiechem, zaoferowały jej pomoc, nie miała pojęcia. Sama na ich miejscu pewnie spędziłaby kilka minut, śmiejąc się, i ewentualnie później wyciągnęła pomocną dłoń. Na szczęście, nie każdy był taki jak ona.
    Skorzystała z pomocy, podniosła się, zmacała bolące części, by sprawdzić, czy są całe i dopiero wtedy była w stanie odpowiedzieć na pytanie.
    - Dzięki. Chyba żyję - zwróciła się do dziewczyny, która jej pomogła. Bo czy żyła to przecież nie była pewna. W sumie dość zabawna byłaby to śmierć...
    Na propozycję drugiej kobietki zaś pokręciła przecząco głową. - Nie, nie, nie trzeba. - powiedziała, posyłając jej wdzięczny za chęć pomocy uśmiech.
    Zawahała się co powinna teraz zrobić. Uciec? Ta, to by było wygodne wyjście. Tylko wtedy spędzi cały wieczór sama, a samotność nie prowadziła u niej do niczego dobrego. Chyba, że upijanie się do nieprzytomności jest czymś dobrym... Ale raczej tego wieczoru nie powinna być sama. Zwłaszcza, że poczuła lekki zawrót głowy.
    - Mogłabym się na chwilę przysiąść?... - spytała trochę niepewnie. - Moich znajomych nie ma, a skoro już na was wpadłam... Podobno trzeba korzystać z okazji, więc Fela jestem - uśmiechnęła się do wszystkich. Była pewna, że jej twarz jest czerwona, ale starała sobie wmówić, że jest pewna siebie i w ogóle super.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uśmiechnęła się do nieznajomej, ale po chwili jej uwagę przyciągnęła oddalająca się już Alice. Mogłaby za nią krzyknąć, ale gwar, który panował w kawiarence z pewnością by ją zagłuszył. Drugą opcją było pobiegnięcie i próba zawrócenia dziewczyny albo udanie się za nią. Zdecydowała się nie wybierać żadnych z opcji. Dzisiaj była zbyt zmęczona na te zabawy, nie wiedziała czemu, ale energia nagle ją opuściła, a wraz z nią zniknęła chęć stawania przed Foxy i chronienia jej przed wszystkim. To był jej wybór, miała dość dawania. To nie było w jej stylu. Poza tym tamta wolała wybrać Alexa, toteż gdzieś w głębi Zoey poczuła się odrzucona, ale w życiu by się do tego nie przyznała. Mówi się trudno. Była zbyt uparta i zbyt dumna, toteż uznała, że nie zamierzała walczyć z jakimś wymuskanym chłoptasiem. Zamierzała dać sobie spokój. Odwróciła się do dziewczyny, która na szczęście stała już o własnych siłach. Przesunęła po niej wzrokiem od góry do dołu, a następnie wróciła na swoje poprzednie miejsce, rozsiadając się wygodnie na krześle.
    – Pewnie, siadaj. – Posłała jej pokrzepiający uśmiech, a następnie zachęcająco poklepała krzesło obok siebie, które przed momentem zwolnił Alex. Widziała, że dziewczyna zdecydowanie się męczy, więc nie chciała dodatkowo jej torturować. Nigdy nie była łatwa w zawieraniu nowych znajomości, ale ostatnio przechodziła dni zmian. Poza tym jak to mówią - ktoś odchodzi, ktoś przychodzi. Uznała, że to będzie jej dzisiejsze motto.
    – Zoey. – Przestawiła się i znowu oparła podbródek na dłoniach, przyglądając się dziewczynie z zagadkowych wyrazem twarzy.
    – W której jesteś klasie? – Zapytała próbując przypomnieć sobie czy już wcześniej gdzieś ją widziała, ale nic takiego nie przychodziło jej do głowy, co było dziwne, ponieważ z widzenia znała praktycznie każdego.

    Zoey

    OdpowiedzUsuń
  9. Ludzie jednak bywali mili. Szok. Naprawdę, dalej było to dla niej zadziwiające. Choć nic specjalnie złego od innych jej nie spotkało, sama się najbardziej krzywdziła, to i tak była zaskoczona za każdym razem, gdy ktoś był miły bez powodu. I naprawdę czuła ogromną wdzięczność wobec tych osób. Może uda się spędzić tą noc w całkiem przyjemny sposób? Choć musiała przyznać, że dziewczyny nieco ją onieśmielały. Zwłaszcza ruda. Wyglądały na inną bajkę niż jej. Ale trudno. Najwyżej nigdy więcej z nimi nie porozmawia.
    Pytanie, które usłyszała, nie bardzo ją ucieszyło. Nie lubiła kłamać, choć robiła to notorycznie. Ale w sumie była na nie gotowa.
    - Plastycznej - odpowiedziała krótko, bez precyzowania. Szczegóły zabijały kłamstwo. - A wy? - odbiła szybko piłeczkę.
    Rozejrzała się i przeczesała palcami włosy. Dookoła pustoszało, co znaczyło, że filmy zostały włączone. Znak, że też powinny się ruszyć?
    - Chcecie iść na te filmy? Bo jeśli nie, to mam trochę wina... - zaproponowała z pół łobuzerskim pół niewinnym uśmiechem. Musiała się napić. Bardzo, ale to bardzo potrzebowała w tym momencie alkoholu. Choć czuła się trochę jak "amerykański odpowiednik gimbazy", proponując to obcym osobom, to trudno. Najwyżej sama ucieknie. Zalatywało to uzależnieniem, ale wcale nie twierdziła, by miała jakiś problem. Radziła sobie ze wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. – Taneczna. – Odpowiedziała równie zwięźle, przyglądając jej się uważnie.
      Wydawała się miła, ale faktem było, że z pewnością nigdy wcześniej jej tu nie widziała. Może była nowa? Zoey już chciała zapytać, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Nie lubiła wścibstwa, tak samo jak kłamstwa, więc wolała przestać bawić się w detektywa. Przecież nie musiała znać wszystkich w szkole… Nawet poczuła się głupio, że już chciała prowadzić małe śledztwo. Musiała się wreszcie opanować!
      Słysząc propozycję dziewczyny, od razu szerzej się uśmiechnęła. Tak, właśnie tego jej było trzeba. Dobrego wina i dobrego towarzystwa. Chciała odpocząć, a jedynym najszybszym sposobem było wlanie w siebie pewnej ilości promili, ot co. Szybko podniosła się z miejsca i łapiąc blondynkę za ręce, postawiła ją na nogi.
      – Łączymy! Felcia, idziemy po wino, a później na film. Do wina pasuje chyba bardziej „Slumdog”… A więc wybieram Leona. – Stwierdziła, posyłając jej szeroki uśmiech i czekając na jakąś reakcje. Czasami miała dziwne napady pozytywnej energii, co prawda zdarzały się rzadko, ale to był jeden z nich.

      Zoey

      Usuń
    2. W starej szkole Fela nie kojarzyła większości osób. Znajomości były przelotne, nie cierpiała tamtego miejsca, więc nie warto było się na tamtych ludziach skupiać. Tu jednak to było coś innego. Tam była u siebie, tutaj była całkowicie obca i jakoś musiała próbować się wpasować.
      Gdy dziewczyna poderwała ją do góry, szybko się podniosła. Skutek - lekki zawrót głowy, ale nic poważnego. Widząc tę reakcję i słysząc te słowa, uśmiechnęła się szerzej, swobodniej. Alkohol zbliżał ludzi.
      - Jeśli po tym filmie znów zapragnę przyjaciela - roślinkę i znów uśmiercę to niewinne stworzenie, to będzie Twoja wina - powiedziała wesoło, przypominając sobie swoje wnioski po obejrzeniu tej produkcji. Tak, to właśnie wyciągnęła z tego filmu - roślina to najlepszy przyjaciel człowieka.
      - Kierunek - magazyn - zarządziła i ruszyły żwawym krokiem na miejsce. Gdy już tam trafiły, wygrzebała swoją torbę. Oczywiście, gdy ją wyciągała, rozległ się charakterystyczny brzdęk butelek. Serce jej stanęło, bo w przeciwieństwie do innych nie dostałaby jakiejś kary, ale zostałaby zwolniona z pracy przez taki wybryk. Żałowała, że nie miała w mieszkaniu pustych butelek, by przelać napój. Nauczyciel, który oczywiście musiał tam być obecny, bo inaczej Fela jeszcze miałaby bezproblemowe życie, spojrzał w ich kierunku.
      - Chyba kopnęłam jakąś butelkę po coli... Ach, ci ludzie. Rozpuszczone gnojki. Jakby to tak ciężko było podejść do kosza. Założę się, że rano będzie tu syf jakich mało. Biedne sprzątaczki. To uczniowie powinni sprzątać. Może by się czegoś nauczyli. W mojej starej szkole takie coś było nie do pomyślenia. Oczywiście, tutaj jest lepsza kadra i lepsze możliwości później, ale czasem mam wrażenie, że zamiast artystów, kształci się tu małpy. No, ale może nie wszystko stracone. W sumie też kiedyś taka byłam. Pamiętam, że w pierwszej klasie w czasie kataru rozsiewałam wszędzie zużyte chusteczki. Jakbym chciała oznaczyć swój teren. Nic dziwnego, że później nikt ze mną nie rozmawiał. Przezywali mnie Katarynką. I to wcale nie przez to, że tyle gadałam, tylko przez ten przeklęty katar. Miałam strasznie często katar. Moi rodzice stracili majątek na chusteczki do nosa... - gadała i gadała trochę do Zoe, trochę do siebie. Tak naprawdę czekała aż nauczyciel znudzi się jej gadaniem i wróci do zabawy telefonem. Nie była pewna, czy się to uda, ale o dziwo... zadziałało! Zadowolona z siebie, uśmiechnęła się szeroko i teraz już ostrożnie powiesiła torbę na ramieniu, chcąc uciec stamtąd jak najszybciej.

      Usuń
    3. Zaśmiała się słysząc wzmiankę o roślince i wzruszyła ramionami. W sumie nie była jakąś wielką fanką tego filmu, właściwie to nawet za nim nie przepadała, ale wydawał się lepszym wyborem na dzisiejszy wieczór. Jednak również musiała przyznać, że za każdym razem po obejrzeniu tego filmu zastanawiała się czy nie postawić w pokoju jakiegoś kwiatka, jednak po jakieś godzinie stwierdzała, że to najgłupszy pomysł świata. Do czego miałby jej się przydać jakiś zielony patyczek z listkami? Marnowałaby tylko czas na podlewanie, a koniec końców i tak by zwiędła, taką już miała magiczną rękę do roślin. To chyba akurat było dziedziczne, dlatego też w jej rodzinnym domu nie było ani jednego kwiatka doniczkowego, no chyba, że ojciec czasami coś sobie wymyślił i na jakieś rocznicę czy imieniny postanawiał sprezentować swojej żonie jakąś paprotkę, która więdła zazwyczaj po dwóch dniach.
      Kiwnęła i posłusznie udała się za nią w stronę magazynu. Stanęła z boku czekając aż dziewczyna weźmie wszystko czego jej potrzeba i wtedy rozległ się charakterystyczny dźwięk zderzenia się dwóch butelek. Zaklęła w duchu i kątem oka zerknęła na nauczyciela, który na nieszczęście patrzył teraz w ich kierunku, marszcząc brwi w ten typowy dla niego sposób. Zawsze ją to irytowało, ale obecnie zależało jej tylko na tym by wydostać się z pomieszczenia bez większych problemów. Zanim zdążyła jakoś zareagować, Fela zaczęła gadać jak najęta, a Zoey musiała się nieźle natrudzić żeby nie wybuchnąć śmiechem. Odwróciła się w stronę wyjścia, stojąc dwa kroki za blondynką. Nauczyciel posłał im ponownie pytające spojrzenie. Czy naprawdę musiał się tak czepiać?
      – Nie lubię skarżyć, ale widziałam jak kilku chłopaków wyrzuca pety przez okno, na drugim piętrze. – Powiedziała poważnie, nawet nie odwracając się w jego stronę i czym prędzej ruszyła w stronę wyjścia.
      – Czuję, że Leon nad nami czuwał. Chodźmy już! – powiedziała, uśmiechając się do niej szeroko i kierując się w stronę sali teatralnej.

      Zoey

      Usuń
    4. Fela nie znała się na filmach. Klasyki czasem uznawała za beznadziejne, beznadziejne filmy za cudowne. Często jej humor, czy okoliczności miały większy wpływ na odbiór filmu niż sam film. Leon się jej podobał, ale poza refleksją o roślince z niczym więcej go nie kojarzyła.
      Kiedy udało się im wydostać, a Zoe skomentowała ich sukces opatrznością Leona, Fela wybuchnęła śmiechem. Radość z posiadania alkoholu oraz schodzące z niej napięcie zrobiły swoje. Przez chwilę naprawdę była przerażona.
      - Myślałam, że tam umrę - przyznała rozbawiona. Szybko ruszyły do sali teatralnej, gdzie film już trwał od jakiegoś czasu. Planowały zająć jakieś słabo widoczne miejsce, ale gdy weszły i Zoe zobaczyła swoich znajomych, Fela postanowiła się wycofać. Głównie dlatego, że dziewczyna jakoś dziwnie się wykrzywiła na widok tamtej trójki osób.
      - Pójdę poszukać Elisy. Chyba się utopiła - powiedziała. Posłała nowej znajomej jeszcze jeden uśmiech i poszła szukać rudej dziewczyny.

      Usuń
  10. Poddała się. Potrafiła być zaciekła jak stado rozjuszonych, myśliwskich psów, ale jeśli idzie o kontakty z innymi ludźmi... Cóż, dwie osoby to para, a trzy to już tłum, przynajmniej dla niej. Zdecydowanie wolała przyczajać się na ładne koleżanki w zestawieniu jeden na jeden. Między innymi dlatego zgrabnie wymówiła się wyjściem do toalety, w rzeczywistości nie będąc pewną, czy szybko do nich dołączy. Stając przy parapecie na końcu korytarza, mechanicznym ruchem odpaliła frosta i chowając zapalniczkę do kieszeni obcisłych spodni, otworzyła okno na oścież, by mieć gdzie strzepnąć popiół. Nie chciało jej się latać do śmietnika co parę chwil.

    Zaciągnęła się cienkim, mentolowym papierosem, po czym wpatrzyła w mrok za oknem. Cudownie. Było siedzieć w domu...

    Elise

    OdpowiedzUsuń
  11. A zapowiadało się tak dobrze... Przeczesał włosy zdejmując kask ze swojego łba. Zsiadł ze swojej maszyny i wcisnął go do bagażnika. Zlustrował bystrym okiem budynek Akademii. Niektóre okna zdradzały obecność uczniów, zaczęły się filmy, zamknęli więc drzwi. Obszedł budynek dookoła. Natknął się nawet na jakąś wykrzykującą parę. Przez ścianę słyszał więcej niż chciał usłyszeć. Ludzie to mają jednak problemy. Pokręcił głową rozbawiony i ruszył dalej w poszukiwaniu otwartego okna. Na ironię, on też przespał się z przyjaciółką, ale chyba podchodził do tego zbyt podobnie jak do całego swojego życia. Zbyt lekkodusznie. Chyba robił to specjalnie w obawie tego co mógłby znaleźć gdyby zagłębił się w swoje uczucia, ale czucie nie było dla niego.
    Jego błąkanie zostało zakończone z momentem kiedy zza rogu zauważył wydobywający się dym. Zatarł mentalnie rączki i ruszył w tamtym kierunku. Jedyne czego się nie spodziewał to to, że szluga palić będzie jego przyjaciółka. Przykucnął przy jej oknie. -No i co ja Ci mówiłem? - Wskoczył do środka. - Z ludźmi, miałaś pobyć z ludźmi. - Pokręcił głową. - W ogóle się mnie nie słuchasz. - Chwycił w place jej fajkę i zaciągnął się.

    Scott

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie do końca wiedziała co robi i po co tam jest. Mogła jednak upić się w samotności. Niby było miło, ale jakoś... szkolna impreza, to szkolna impreza. Takie rzeczy odgórnie nie były fajne. Powinna była o tym pamiętać.
      Poszła do łazienki, ale Elizabeth tam nie było. Uciekła oknem? Nie, wspinanie się po oknach było głupie. Wyszła na korytarz i rozejrzała się, myśląc nad swoim kolejnym ruchem. Szczęście jej dopisało, bo zobaczyła czerwoną czuprynę na drugim końcu. Uśmiechnęła się zadowolona. Mimo wszystko nie chciała spędzić nocy samotnie. Poza tym warto było poznać swoją nową współlokatorkę, skoro w końcu nadarzyła się ku temu okazja.
      - Elizabeth*! - zawołała zaledwie po dwóch krokach, szybko podążając w jej kierunku. Dziewczyna odwróciła się i dopiero wtedy Fela zwróciła uwagę na to, że Ramsey nie jest sama. Obok niej stała ostatnia osoba, którą chciała widzieć. Czyli wcale nie dopisało jej szczęście, wręcz przeciwnie. Aż stanęła w pół kroku. Kur...czaczek.

      *lub inna forma jej imienia, która tam jej pasuje :D

      Usuń
  12. Ze swoistego rodzaju biernością obserwowała, jak jej przyjaciel pojawia się znikąd, a potem wskakuje przez okno do środka. Uśmiechnęła się krótko, kiedy stanął na nogach, wygłaszając jej jak zwykle tą swoją mądrościową mowę, której wcale nie chciała słuchać. Poruszyła się dopiero, gdy Scott odebrał jej fajkę. A mianowicie z całej siły, zdrową nogą, kopnęła go w piszczel. Atakowała jak zwykle z szybkością węża.
    - Nie zasłużyłeś na tego macha. - warknęła, jeszcze bardziej ochrypniętym od dymu głosem. - Oddawaj. - rozkazała kategorycznie, ale nie zamierzała czekać na reakcję. Korzystając z faktu, że rozproszyła go kopnięciem, zwinnie odebrała mu swoją własność i odeszła od niego na parę kroków, na wypadek gdyby miał zamiar ogarnąć jakiś odwet.
    - Na przyszłość poproś. - dorzuciła, rozbijająco naturalnie. Jakby wcale nic mu przed chwilą nie zrobiła. - Poza tym próbowałam, zapytaj Zoey. Nie moja wina, że się już do ludzi nie nadaję.

    Elise

    OdpowiedzUsuń
  13. Zwinęłoby go z bólu dużo mocniej gdyby nie fakt, że to już nie pierwszy raz jak dziewczyna daje mu popalić. Nie zmieniało to faktu, że bolało potwornie - to nadal piszczel. Papieros niemalże sam wypadł mu z dłoni, kiedy ten klął pod nosem łapiąc się za zaatakowane miejsce. -Czego takiego nie zrobiłem?- Fuknął w odpowiedzi, bo wcale nie chodziło o proszenie, a przynajmniej on tak to widział. To była tylko wymówka. Uśmiechnął się pod nosem i kiedy już skończyła swoją kwestię dopadł ją od tyły wtulając się w jej plecy i opierając podbródek na jej ramieniu. - Nie gadaj takich bzdur. Ja wiem jak to wyglądało. Starałaś się przez kilka minut i Ci się odechciało. - Wytknął jej. - A w ogóle to miło, że pytasz, zaw...- Urwał słysząc znajomy głos. Wcale się nie ucieszył, tym bardziej na jej widok. Stopniowo puścił Elizabeth i odstąpił od niej opierając się o ścianę i krzyżując ręce na torsie. - Kogo my tu mamy? Nie powinnaś może być czymś zajęta? - Uśmiechnął się podrzucając w powietrze swoją zapalniczkę, później chwytając ją w dłoń i tak kilka razy. Może jednak nie powinien się tak zachowywać? Skoro zna Elise to może się kolegują, lepiej byłby tego nie schrzanić. Chrząknął. - Wiesz... większość ogląda filmy...- Dodał już znacznie lżejszym i przyjaźniejszym tonem, jakby nagle był całkowicie inną osobą, przynajmniej taką której nie zna Felicity.

    Scott

    OdpowiedzUsuń
  14. "Dopadł ją od tyłu"? Na miłość boską, a co to niby miało znaczyć? Kiedy wtulił się w jej plecy, z pewnością poczuł sztywne mięśnie. No i spięty bark. Potrzebowała chwili, aby rozluźnić się w jego objęciach. Podobne gesty czułości ze strony Scotta zawsze odbierała jako nienaturalne, z drugiej strony... Nie taki diabeł straszny. W końcu lepsze ramiona takie niż żadne. Mruknęła coś, okręcając głowę w jego stronę i już miała napomknąć jakieś pytanie odnośnie tych jego zawodów, ale wtedy usłyszała nawołujący ją głos i warknęła krótko w kierunku Scotta, by się odsunął. Dziewczyna od niedwna z nią mieszkała i Elise nie chciałaby, żeby skojarzyła ich jako, pożal się Boże, parę. Domyślała się jednak, że Johnson odsunie się od niej dla własnej wygody, a nie dlatego, że Ramsey tego od niego wymaga.

    - Cześć, Felu. O co chodzi? - zapytała, jakby strzapując z barku jakikolwiek ślad kontaktu z podbródkiem bruneta. Niedługo potem dostrzegła u niego ten rodzaj uśmiechu i już wiedziała, że coś jest na rzeczy. Mimo to nie zrezygnowała z powierzchownej uprzejmostki. - Felu, to jest Scott, mój najbliższy przyjaciel. Scott, to Fela, moja nowa współlokatorka.

    Elise

    OdpowiedzUsuń
  15. Scott tulący się do pleców Elise? Co prawda szybko się odsunął, ale... Myśl o tym, że mogliby być parą i tak przemknęła jej przez głowę. Co jeśli w nocy będzie musiała słuchać ich miłosnych uniesień, albo co gorsza przypadkowo wpadnie na chłopaka w samej bieliźnie (już nawet lepiej nie myśleć, że chodziłby po domu bez niej!)? Mdłości i koszmary gwarantowane. Nie, już chyba lepiej zamieszkać pod mostem, urządzić sobie jakiś przyjemny karton niż znosić coś takiego... Gdy jednak usłyszała słowo "przyjaciel", odetchnęła z ulgą. Przynajmniej tyle, choć i tak nie napawało ją entuzjazmem, że mieszka z przyjaciółką Scotta. Zwłaszcza, że chłopak zrobił się podejrzanie miły...
    - Nic, nic. Zakręciło mi się trochę w głowie - wytłumaczyła się. Podeszła do nich niby to całkiem swobodnie. - Znamy się. Wpadliśmy na siebie kilka razy - wyjaśniła, zerkając na Scotta. - A przed filmem chciałam sprawdzić czy z Elise wszystko w porządku, bo trochę za długo była "w toalecie" - odpowiedziała na słowa chłopaka. Skoro on grał miłego, ona chyba też powinna. Wolała nie zrazić do siebie nowej współlokatorki. Przy wymawianiu dwóch ostatnich słów spojrzała nieco rozbawiona na Elise. Cóż, sama często uciekała w ten sposób od ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nawet by mu przez głowę nie przeszło, żeby doszło do jakichkolwiek miłosnych uniesień między nim a Elise. To by było wręcz nieetyczne. Tak samo jak nie można się przespać z własną siostrą tak nie mógł by tego zrobić z Elise. A Felicity znał wystarczająco długo, aby zdążyć jej nie polubić, ale jeśli miała być współlokatorką Elise to będzie musiał ten fakt jakoś strawić i jej obecność też, to drugie będzie trudniejsze.
    -Właśnie, kilka razy...- Mruknął neutralnym tonem. - Mogłaś mi wysłać chociaż smsa... - Tym razem zwrócił się do Elizabeth niemalże z wyrzutem. Co by to było gdyby tak po prostu wpadł sobie do niej do domu, a tam drzwi otworzyłaby mu... wróć sam sobie otwierał drzwi, ale gdyby tak w salonie przesiadywała Felka? Aż go skrzywiło na samą myśl. - W toalecie? - Uniósł jedną brew do góry. To tylko potwierdziło jego teorię na temat świadomego wycofania się przez Ramsey. - Zmrużyć oko, przekręcić głowę w bok i można to prawie nazwać toaletą. - Wyjął własną paczkę papierosów i poczęstował się jednym. Po odpaleniu zapalniczkę wcisnął do kieszeni jeansów. Może powinien zaproponować coś Felicji, ale uznał, że to już by było przesada z tą uprzejmością, nie można się zagalopować. - Ktoś w ogóle ogląda te filmy? - Odparł i zaśmiał się krótko w komentarzu na krzyki dochodzące z głębi korytarza, gdzie wyraźnie słychać było dwie dziewczyny, ale był przekonany, że wcześniej przewinął się jeszcze męski głos.

    Scott

    OdpowiedzUsuń