26 sierpnia 2017

Żeby miło spędzić noc, żeby życie było snem, żeby słyszeć życia dźwięk.



William Anthony Lancaster
Manchester → Nowy Jork
Dwudziestodwuletni absolwent klasy wokalnej

- Ubrałbyś się Willy, nie możesz wiecznie chodzić w tych powyciąganych, spranych t-shirtach, nie obchodzi mnie, że to koszulka twojego ulubionego zespołu. 
- Ogolić też byś się mógł, wyglądasz jak bezdomny, a nie jak surfer z wybrzeża. 
     Gdyby tylko te dwie małe diablice mogłyby przymknąć jadaczkę i nie wtrącać nosa w nie swoje sprawy? Rany jaki ten świat byłyby piękny. Gdyby tylko kochana ciocia Angie nie postanowiła nagle wyjechać w półroczną delegację, wcale nie musiałby zajmować się blond potworem numer jeden i ciemnowłosym gadem numer dwa. Ale to w końcu ona przyjęła go pod swój dach, kiedy po rozwodzie rodziców postanowił wyprowadzić się i pójść do szkoły na drugim końcu świata. To ona załatwiła mu pracę barmana w tej knajpce dla snobów której serdecznie nienawidził, ale potrzebował odkąd jego kochana współlokatorka i wspólniczka postanowiła ulotnić się bez słowa. Tylko dzięki wspaniałej cioci, nie musiał sprzedawać Volume Eleven, w które wpakował wszystkie swoje pieniądze, a udało mu się jedynie tymczasowo zawiesić działalność baru.
    A przecież w cale nie tak planował swoją przyszłość. Nigdy nie przepadał za śpiewem, ale najwyraźniej złamany na deskorolce nadgarstek, stanowił dla rady pedagogicznej wystarczający powód by po dwóch latach wypieprzyć go z klasy instrumentalnej. Jedyną opcją ratowania tyłka by pozostać w tej szkole i kontynuować edukację muzyczną, okazała się klasa wokalna, choć i tam nie udałoby mu się pewnie trafić, gdyby nie sympatia jednej z nauczycielek, reszta profesorów zapewne z chęcią pozbyłaby się problematycznego ucznia z wybiórczym podejściem do nauki. Ukończył tą cholerną szkołę, czując, że na ładnych parę lat ma dość systemu edukacji, a uczelnie mogą zapomnieć, że w najbliższym czasie zobaczą dokumenty z jego nazwiskiem.
      A co teraz? Wciąż walczy z dorosłością. Cholernymi papierkami i podatkami. Jakim cudem miałby prowadzić udany biznes, skoro wszędzie chodzi w trampkach, a przy dobrej pogodzie przyjedzie pod ciebie na deskorolce. Jakim cudem miałby odnieść sukces z góry zakładając, że każda nowo pozna osoba dorównuje rozumem wiewiórce, obrażając przy tym wiewiórkę. Jakim cudem miałby być odpowiedzialny, zakładając skarpetki nie do pary, pijąc przeterminowane mleko i licząc, że pies kiedyś nauczy się od kota załatwiać się do kuwety. Jakim cudem, cholerny William Lancaster miałby dorosnąć, skoro wciąż każdą imprezę kończy z głową w kiblu, jeśli nie u boku nieznajomej?
brytyjski akcent | filozof od siedmiu boleści | przerost formy nad treścią | babiarz | miłośnik wszelkiej literatury | nihilista | Wszędzie dobrze, ale nocą najlepiej. | leń i pijak | wulkan energii z budzikiem nastawionym na czternastą | punk as fuck | tekściarz | pianino, gitara, perkusja | nienawiść do skrzypiec i śpiewu | wieczny chłopiec | wiecznie poobijany, wiecznie pijany | egocentryk i dupek | Willy, ty pierdolony idioto. | tanie papierosy i drogie trunki | maleńki loft na Brooklynie | wciąż fan deskorolki | brak samochodu | właściciel, barman i sprzedawca w Volume Eleven | Grzmot i Pani Norris
Nie biorę tego na poważnie, w sumie to jest tylko głupi byt.

................................................................................................................................................................................................................................  Druga postać →
Karta mocno sponsorowana przez Taco Hemingway'a i Dylana Riedera 
Więcej super głosiku Willa: LINK!
 Wątki:  Jacqueline / -  /  -

16 komentarzy:

  1. (To ja tu wpadnę jak już się opublikuję z drugą postacią. Dobra panienka nie odpowiada, a taka z dobrego, bogatego domu, która wreszcie urwała się spod złotego klosza i chce skosztować życia na własny rachunek? :D)

    Elizabeth Ramsey i dwa bliżej nieokreślone byty

    OdpowiedzUsuń
  2. [A on mi się strasznie podoba. Chciałam napisać jakiś sensowny komentarz, ale nie mogę znaleźć chyba dobrych słów. Tylko trochę mnie te przeterminowane mleko przeraża. Ostatnio takie u siebie w lodówce znalazłam i na samą myśl, że miałabym wypić, aż mną wstrząsa. Za żadne skarby. xD
    No i jestem pełna podziwu dla gościa od kuchennego coveru "Beliver". A poza tym to dobrej zabawy życzę! :) Nie wiem czy mogłabym coś od siebie zaproponować, ale może...? ;D]

    Odette Gonçalves oraz siedzący w roboczych Nathan Hudson

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Kogo moje oczy widzą? ;) Chodź na wątek! ]

    Alice

    OdpowiedzUsuń
  4. [ No przecież, Ali to już dorosła kobieta jest. :D Pomińmy milczeniem fakt, że tylko pod względem fizycznym i to wtedy, jeśli przymknie się oko na wzrost. Ale przecież ma dwadzieścia lat!
    Hmmm, nie no, pieprzmy oryginalność i wyślijmy ich na jakąś imprezkę, a co. To ich naturalne środowisko przecież. XD Może ktoś by się dostawiał do Alice i Willy akurat tym razem poprosiłby o guza? I Foxy potem go ochrzani za to, że tak się za nią nadstawia. Albo dla odmiany to Ali jakoś by go ochroniła, tylko nie mam pomysłu na to... :/ ]

    Alice
    P.S: Postarzę tego starego byka.

    OdpowiedzUsuń
  5. (Ja tam docierać nigdzie nie mam zamiaru, także spokojna głowa. Zresztą, nie mówię nie, bo założyłam sobie, że nie będę już planować relacji ani niczego zakładać - dzięki temu będzie ciekawiej: bo skąd wiesz, kto komu złamie serduszko? ;> Podobno psy, które urwały się ze smyczy są gorsze niż te, które żyją wolno, a przynajmniej tak słyszałam. Tak czy siak, wpadnij, jak już się opublikuję i zobaczymy co nam ten wątek przyniesie.
    PS. (Uderzaj na maila, jeśli chcesz, żeby mi nie spamić pod Elise, bo i tak dużo tu przewijania. xD)

    bliżej nieokreślony byt

    OdpowiedzUsuń
  6. [O jaaaa, to jest tak piękne - on jest tak piękny - że, aż mnie zamurowało i pewnie zacznę gorzej niż przypuszczam z tej tremy xD UWIELBIAM ten naszyjnik z pierścionkiem na szyi *.*]

    Szła stosunkowo szybko, co jakiś czas zwalniając i na nowo przyspieszając. Swoje tempo ściśle uzależniała od myśli, które aktualnie krążyły po głowie. Zabije mnie. Albo ucieszy się, ze wróciłam. Albo będzie udawał, że cieszy się, że wróciłam, a potem zabije. Albo będzie terroryzował. Albo zacznie mnie poddawać torturom.
    Wiedziała, że spieprzyła na całej linii i nawet nie próbowała siebie usprawiedliwiać. To nie było tylko jego marzenie - jej też. I chociaż całego lokalu było jej szkoda, to chyba najbardziej się obawiała jak jej były współlokator zareaguje na jej powrót.
    Nie wyjechała bez słowa. Napisała krótki list, w którym w dużym skrócie było "Musiałam wyjechać, nie chciałam tego. Swoją część za mieszkanie i lokum wpłaciłam na przód za dwa miesiące. Przepraszam, Jacky". Nie chciała go wtajemniczać, tłumacząc się przed sobą, że chodzi o jego bezpieczeństwo - prawda była taka, że chodziło również o to, że Jacky zwątpiła w ludzi. We wszystkich ludzi, ale w tym w jego. Częściowo obawiała się po prostu, że jeżeli bardziej się otworzy, to źle się to dla niej skończy.
    Dziś wróciła do miasta. Nie zamierzała próbować zastać chłopaka w mieszkaniu - po pierwsze to nawet nie wiedziała, czy nadal tam mieszka. Wątpiła w to. A było to śliczne mieszkanko. Co prawda zbyt długo tam nie została, bo może z dwa miesiące, ale... czuła się tam zaskakująco dobrze.
    Zbliżała się. Chciała, czy nie - musiała stawić temu czoło. Podeszła do ich lokalu. Do Volum Eleven. Zmarszczyła brwi, nie widząc żadnych oznak życia dookoła. Podeszła wolno do drzwi i zobaczyła napis "Działalność Zawieszona".
    - Jednak mnie zabije - mruknęła cicho pod nosem i sięgnęła do kieszeni szukając kluczy do lokalu. Przecież miała zapasowe. Wyciągnęła też telefon. Może był w środku... a jak nie, to może do niego zadzwoni?

    Jacky

    OdpowiedzUsuń
  7. Patrzyła na niego, jak tylko wszedł do sali. Cały plan tego, co mu powie poszedł się bujać, jak tylko go zobaczyła. Poczuła jeszcze większe wyrzuty sumienia i odczuła jeszcze bardziej, jak jej go brakowało. Dokładnie tak, jakby do tej pory wszystko w sobie stłumiła.
    Obserwowała dokładnie co robił - każdy najmniejszy gest. Gdy zobaczyła dwie szklanki, podeszła do niego bliżej. Przetarła je jakąś szmatką leżącą na blacie (najpierw upewniając się, że jest czysta). Wolno ścierała kurz, a jego ilość aż do bólu informowała ją jak wyglądała sytuacja w tym miejscu. W jej gardle tylko rosła gula, a ona nie wiedziała co powinna zrobić.
    Widząc alkohol uśmiechnęła się pod nosem. Aż za dobrze wiedział, czego potrzebuje. Najlepszy barman na świecie. Odwróciła krzesło, tak by mogła na nim usiąść. Znał ją tak dobrze. Od tonu jego głosu przeszedł ją dreszcz.Mocno zaciągnęła się powietrzem i wpatrywała się w niego dłuższą chwilę, po czym na przekór tego jak się pije whisky, wzięła do ręki szklankę i przechyliła wypijając całą zawartość.
    - Wdałam się w porachunki z gangiem. Jak chcesz poznać całą historię, to mamy za mało alkoholu. - Nie spojrzała na niego, a w blat. Jak mogłaby? A może powinna? Jego mina musiała być teraz bezcenna.

    Jacky

    OdpowiedzUsuń
  8. [Zawsze może z kimś innym wątek poprowadzić xD W sensie z inną twoją postacią xD Właśnie... powiem ci szczerze, że trochę się podłamałam, że może opowiadanie jest takie złe, że nikt nawet się nie przywitał o.o
    A co do już konkretnie Willa... Hm... wydaje mi się, że jeszcze chwilę pogada z Jacky i sam będzie chciał poznać Adama xD]

    Adam

    OdpowiedzUsuń
  9. Ona pewnie też by się roześmiała, gdyby nie poczucie winy wobec niego. Co prawda - jego radość wynikałaby z tego, że jej nie uwierzył, a jej? Z czarnego humoru zawartego w tej historii. Bo było to przecież zabawne, nawet bardzo.
    - Dzięki. - Uniosła kącik ust, po czym chwyciła na nowo napełnioną szklankę i zakręciła jej zawartością. Podniosła wzrok na niego i przez moment mogłaby przysiąc, że widziała w jego oczach troskę o nią. Zaraz jednak wycofała się z tych myśli. Znów sobie coś ubzdura, a potem będzie płakać przy zderzeniu z prawdą. Już to przerabiała - upadki bolały.
    - Zanim odpowiem ci na to pytanie, mógłbyś odpowiedzieć na moje? Bo ciekawi mnie to od lat. Czy... -zawahała się przez chwilę, ale trudno było powiedzieć, czy powodem tego było zastanowienie się, czy naprawdę chce o to pytać, czy po prostu jak sformułować owe pytanie. - Jakbyś zobaczył kobietę trzymaną na muszce przez mężczyznę, na totalnym zadupiu, gdzie stoisz tylko ty i oni, to co byś zrobił? - Zaśmiała się cicho. - Odpowiedz na to pytanie, a powiem ci kim jesteś. - Spojrzała mu w oczy, upijając łyk trunku.

    Jacky

    OdpowiedzUsuń
  10. - Totalnym zadupiem było miejsce w mieście, gdzie po prostu nie ma za dużo latarni, ani ludzi do których możesz wrzeszczeć po pomoc. Spacerowałam. I nie odpowiedziałeś na pytanie. - Westchnęła nieznacznie. Wstała i weszła za bar do niego. Podeszła bardzo blisko i chwilę mierzyła go wzrokiem, po czym chwyciła butelkę alkoholu która stała za nim i wróciła na miejsce. Dolała sobie trunku.
    - Wiem jak ci utrudniło. Mieszkanie i lokal. Przepraszam. - Znów nie patrzyła mu w oczy. Sączyła alkohol, trzymając mocno szklankę w ręce. - Jest coś jeszcze, co zrobiło moje zniknięcie z twoim życiem? - Podniosła na niego wzrok. Nie wyglądał, jakby się specjalnie cieszył, że wróciła. I jaka niby różnica, że wróciła, jak stawał na nogi, a jakby wróciła zanim to zrobił?

    Jacky

    OdpowiedzUsuń
  11. (Ach, nie, ta jest odrobinę inna, co by Willy nie zadrapał jej psychiki. :D Zdemoralizowana na tyle, by jakoś z nim wytrzymać i być może nawet dobrze się bawić, ale bardziej zdemoralizować się nie da, bo łamie wszystkie zasady poza własnymi. ;) Ty, z tym motocyklem to na poważnie czy myślimy nad czymś innym? :D)

    Catherine Reed

    OdpowiedzUsuń
  12. [Ale ja lubię skomplikowane postacie :D I wątki też, ale wiadomo, że autorzy zawsze muszą się zgrać, żeby całość ruszyła do przodu. Hm, skoro nie może się z nim kłócić, to trudno, ale trochę szkoda. A jakby zareagował, jakby nieletnia przychodziła do jego baru? Ostatecznie w Anglii może już legalnie pić, a potem przyjeżdża do USA i czuje się trochę poszkodowana, bo nawet do baru jej nie chcą wpuścić. Jak wielki jest jego stopień tolerancji na nieletnią w swoim lokalu? :D Nie no, wiadomo, pić pewnie nie będzie tak publicznie, ale posłuchać muzyki by chciała. Co do samej relacji, mogłaby być tak młodzieńczo-platonicznie zauroczona starszym facetem,który ma swój biznes, taki trochę mentor, nawet jeśli nie bardzo się do tego osobowościowo nadaje. Hm, nie wiem, jeśli ci nie odpowiada, to będę myśleć dalej, chyba, że serio chcesz zacząć wojnę na pazurki z Aries, bo chociaż Elena jest na przegranej pozycji to tak łatwo się wykurzyć nie da! :>]

    Elena

    OdpowiedzUsuń
  13. [Nie, oni zawsze wracają do "żony" :D Takie niepisane prawo.
    Ale może ona chciałaby z nim o tym rozmawiać? A w jakim wieku są te jego małe potwory? Może mogłaby robić za opiekunkę, jeśli to nie osoby w zbliżonym jej wieku? Nie znalazłam nigdzie powiązań, ani informacji na ten temat, dlatego pytam. No, a jeśli nie, to zostanie im prowadzenie pseudofilozoficznych rozmów w barze, względnie wypychanie z niego nieletniej :D]

    Elena

    OdpowiedzUsuń
  14. [To jutro zacznę, bo jeszcze w innym miejscu mam zaległe odpisy, ale coś kreatywnego spróbuję sklecić :D Walić teorie, jeździć się nauczysz i tak dopiero w prawdziwym życiu! Bosz, jak mnie irytują te egzaminy na prawko >.< Wyłudzanie pieniędzy. MASZ ICH ROZWALIĆ!]

    Elena

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie chciała za dużo o tym myśleć, bo to by spowodowało u niej jeszcze większe wyrzuty sumienia. Próbowała więc nie zastanawiać się co chłopak doświadczał, gdy jej nie było. A chciała tu być. Był jedyną osobą w tym zakochanym mieście, dla której mogłaby być.
    - Co? Nie. Tylko nie Grzmot. - Zatrzymała rękę na wpół wyciągniętą w stronę alkoholu. - Ale nic mu nie jest? - spytała znacznie ciszej, po czym podniosła się i przeszła na bar. Wzięła butelkę i odkręciła, wypijając parę głębszych łyków. Spojrzała chłopakowi w oczy. - zrehabilituję się. - Przesunęła wierzchem palca po jego przedramieniu. To było takie dziwnie, nie móc się normalnie do niego przytulić. Dziwne też było, że ona w ogóle o tym myślała, bo zwykle nie była tak... uczuciowa. Zwłaszcza ostatnio.

    Jacky

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetnie sobie poradził z murem. Nie wyglądała oczywiście na przestraszoną, ale była czujna i nie opuszczała gardy. Tak, jakby spodziewała się kolejnego ciosu. Nie fizycznego, choć chyba taki by wolała.
    Po co ona w ogóle tu wróciła? Przecież zupełnie nic tu nie miała. I nie wiedziała co mogłaby zrobić, by cokolwiek, kiedykolwiek jeszcze mieć.
    - Nie trzeba. Jak nie ta, to mogę kupić inną wracając do domu. - Wyciągnęła z kieszeni banknot i położyła mu na ladzie. Dopiero wtedy podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy, utrzymując spojrzenie dłuższą chwilę. - Ty decyduj czy chcesz patrzeć jak piję, przyłączyć się, czy wolisz nie widzieć, nie słyszeć. - Przymknęła na chwilę oczy. Bolał ją ten dystans, ale jak chciał, to nie zamierzała mu przeszkadzać w tym. Tyle energii kiedyś poświęcała na to, by mieć obok siebie ludzi - już nie miała na to siły. I ochoty. Wystarczająco dużo ekscesów przeżyła w ostatnim czasie. Nie chcieli jej w życiu, to nie zamierzała się na siłę pchać.
    - To dobrze. - Powiedziała, choć wiedziała, że to tylko jedno z kolejnych uderzeń. - W końcu nie wiadomo na ile wróciłam i kiedy znów wyjadę, nie? - Wbiła wzrok w ladę.

    Jacky

    OdpowiedzUsuń