27 sierpnia 2017

Hej hej kochanie jak tam bawisz się dziś?

Ty jesteś taka moja mała Kate Moss 
Chude masz ręce, chude nogi, a oczy 
Oczywiście głębokie, ze hej, hej, hej!
Chude modelki ciągle w modzie są
W kółko na głodzie chodzą, mało śpią
Ty jesteś taka moja mała Kate Moss 
Kochanie, wytrzyj nos
Organek: Kate Moss

Clarisse Croquetaigne
28.04.1999 || Klasa IVF || Przewodnicząca koła filmowego || Koło plastyczne
Więcej | Powiązania






Bogata artystka z dobrego domu. Oczko w głowie rodziców i dziadków, którzy przelewali na nią swoje ambicje. Od dziecka miała jasno zaplanowaną przyszłość. Miała iść własną ścieżką, wyznaczoną przez rodziców. Miała zostać modelką. Zaczęła już od najmłodszych lat. Jednak rygorystyczne diety i ćwiczenia, powoli wyniszczały jej i tak podatny na choroby organizm. Stawała się coraz chudsza, bledsza. Coraz częściej kręciło jej się w głowie. Ojciec oprzytomniał, kiedy zasłabła podczas sesji zdjęciowej i trafiła do szpitala. Spędzając długie godziny przy łóżku córki, szukał dla niej najlepszej szkoły. Brooklyn Art Academy okazała się doskonałym wyborem. Umieszczenie Clarie wśród rówieśników, z dala od show biznesu, miało pomóc stanąć jej na nogi.Cztery lata temu zmieniono plany o jej przyszłości. Postanowiono, że zostanie aktorką, ewentualnie pójdzie w kierunku reżyserii. W końcu wcześniej brała już udział w różnych przesłuchaniach i zagrała kilka epizodycznych ról w filmach ojca. Państwo Croquetaigne byli bardzo zawiedzeni, kiedy ich jedyna córka nie dostała się do klasy teatralnej. Na szczęście rozczarowanie załagodziło pojawienie się nazwiska panienki Croquetaigne na liście do klasy fotograficzno-filmowej. 
Nigdy nie padło pytanie, czy na pewno chce takiego życia. Nie trudzono się, aby zainteresować się jej prawdziwą pasją. Nie patrzono na wszystkie rysunki, które stworzyła. Nie zwracano uwagi, że pieniądze wydaje na nowe farbki, szkicowniki i ołówki.
Nikt nie wie o dodatkowych zajęciach plastycznych, na które się zapisała. Nikt nie wie o nocnych spacerach po mieście. Nikt nie wie o ukrytym pokoju, w którym ma swoją pracownię. Nikt nie wie, że chciałaby otworzyć własną galerię sztuki. Nikt nie wie, że nie chce zostać reżyserem. Nikt nie wie, że jest dobrą i wciąż rozwijającą się malarką. I nikt się nie dowie, że nikim jest jej rodzina. 
[Hej! :) Cytat z tytułu również pochodzi z piosenki Organka Kate Moss. Wraz z Clarie zapraszamy do wątków i powiązań! :)
Kontakt: czarny.jezdziec69@gmail.com || GG: 34885343]

10 komentarzy:

  1. [ Ach, ta piękna Lily. ;) Kiedyś miałam panią z jej buźką na tym blogu, której relacje rodzinne wyglądały podobnie, więc jeszcze bardziej mi smutno z powodu tego, co przeszła Clarisse. :( I fajnie, że wśród tego grona absolwentów pojawiła się uczennica!
    Życzę miłej zabawy i wielu świetnych wątków. <3 ]

    Alice

    OdpowiedzUsuń
  2. (Wydaje mi się, że Clarisse pasuje jej dużo bardziej niż Ramsay - zatem zmiana jak najbardziej na plus. Muszę przyznać, że coś nie mamy do siebie szczęścia, bo z tego co pamiętam Lily nie była Twoim pierwszym wyborem, a ja wahałam się na nią i nad panną Watson. Niemniej, nie szkodzi, dzięki temu znalazłam przecudne zdjęcie dla nowej postaci i dlatego bardzo się cieszę, że musiałam jeszcze trochę poszukać, także dziękuję bardzo. ;D Bawcie się dobrze, jeśli stworzę pana, być może tu wpadnę, a póki co niech wena Cię nie opuszcza!)

    Elizabeth Ramsey, Catherine Reed

    OdpowiedzUsuń
  3. [I kolejna cholera do smyrania! :D Fajnie, że wreszcie udało Ci się opublikować. Po tylu wojach z karta i tylu zamianach imienia, buźki i nazwiska wreszcie jesteś z kartą, która jest bardzo, ale to bardzo dobrze napisana. I wreszcie to ostatnie zdanie się trzyma, dla mnie (xD), kupy i je rozumiem. Nope, wciąż nie wiem czemu wtedy tak dla mnie dziwnie brzmiało, ale teraz jest dobrze.
    No to jeszcze dobrej zabawy, udanych wątków i niech się znajdą duszyczki, które będą chciały przejąć postacie z powiązań!<3]

    Nate & Odette

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Hej, hej, witam serdecznie w imieniu Dyrekcji! Widzę po powiązaniach, że szykuje ci się wiele dramatów i mam nadzieję, że znajdziesz na nie chętnych, bo wszyscy przecież kochamy trochę pouprzykszać naszym postaciom życie ;D Dużo, dużo weny życzę i bawcie się dobrze! ]

    1/2 Dyrekcji // Daniel B. i dwie panie w szkicach

    OdpowiedzUsuń
  5. Minęło sześć miesięcy od jego powrotu do Nowego Jorku. Życie w Wielkim Jabłku różniło się od tego, które wiódł w Los Angeles. Wydawało mu się, że ludzie żyją szybszym tempem i wszystko działa na przyspieszonych obrotach. LA również było ogromnym miastem, głównie żyło w nocy, kiedy ludzie wychodzili się bawić, ale mimo to czuł, że tutaj, gdzie znajduje się teraz, życie toczy się jeszcze szybciej. Jego własne obróciło się o trzysta sześćdziesiąt stopni, kiedy ponownie spotkał Clarissę. Chociaż zdecydowanie wolał mówić o niej Claire. Dawniej była tylko córką szefa. Córką na którą nie zwracał uwagi, bo była dzieckiem i w tamtym czasie jego uwaga skupiona była wokół ojca dziewczyny oraz Alayni. Teraz jednak to nie miało znaczenia. Claire dorosła, a on spojrzał na nią zupełnie inaczej, kiedy znowu się spotkali. Tym razem tutaj. Nie była już wchodząca w życie dziewczynką, a dojrzałą kobietą.
    Jakby ktoś go zapytał, o ile ktokolwiek by wiedział, o ich relację Nate nie potrafiłby odpowiedzieć w konkretny sposób. To co między nimi się działo było najbardziej intymną rzeczą jaką przeżył. Ne potrafił tego do niczego porównać. Rozebranie się przed drugą osobą nie było żadnym wyczynem. Kochanie się z nią też nie było wielce skomplikowane. I mimo że sobie wcale nie odmawiali z Claire przyjemności, to co między nimi było po prostu było inne od tego wszystkiego. Dotyk jej delikatnych dłoni na ciele, zimnego pędzla zamoczonego w farbie, kiedy sunęła nim po jego ciele tworząc skomplikowane dla oka wzory.
    Zawsze niecierpliwie czekał na wieczory spędzone z Claire. Spotykanie się w pewien sposób było dla nich niebezpieczne. Jej rodzice z pewnością nie byliby zachwyceni, gdyby wydało się co takiego robią we dwoje za zamkniętymi drzwiami, a i ona sama nie potrzebowała takich skandali w swoim życiu. Dlatego zawsze musieli być ostrożni, aby przypadkiem kręcący się przed budynkiem, gdzie mieszkała dziewczyna, dziennikarz ich nie wypatrzył. Ich spotkania kończyły się różnie. Czasami od stóp do głów umazany był farbami, a innym razem nie było na nim nawet kropelki farby. Za to jego podobizna lądowała na płótnie. Zawsze go dziwiło czemu trzyma zawieszony jego obraz na ścianie. Nie to, że mu się nie podobał, podobał i to bardzo. Dziwnie się czuł, kiedy na swoich plecach czuł własny wzrok. Z tym, że ten wzrok był namalowany.
    Tym razem również nie mógł się doczekać, aż spotka się z dziewczyną. Szukał dla siebie długo zajęcia, aby jakoś zabić czas. Tu w coś zagrał, obejrzał film czy pisał ze znajomymi, ale jednak mimo tych zajęć, gdzieś w tyle głowy nadal miał to, że wieczór jak zawsze spędzi w towarzystwie Francuzki.
    Ubrał się dość luźno na to spotkanie, bo doskonale wiedział, że może to ubrania stracić. Nigdy nie było wiadomo co zechce z nim zrobić. A on zawsze się jej poddawał. Trudno było o to, żeby było inaczej. Pozwalał jej na wszystko. W tamtym pokoju to ona miała nad wszystkim kontrolę. I to była jedna z wielu rzeczy, która mu się w niej podobała. Na pierwszy rzut oka Claire była delikatną kobietą, jednak kiedy zamknąć ją w z nim w tym pokoju… Zmieniała się. I z pewnością jej bliscy nie poznaliby jej.
    Jak tylko zbliżała się godzina spotkania czuł rosnące w nim podekscytowanie. Na miejsce nigdy nie przyjeżdżał samochodem. Audi za bardzo rzucało się w oczy, a oni nie potrzebowali ściągać na siebie uwagę. Autobusy tu dojeżdżały. Mógł wysiąść centralnie przed budynkiem, zawsze jednak wysiadał kilka przystanków wcześniej i resztę odległości pokonywał na piechotę.
    Widział ją już z daleka, a przynajmniej liczył, że to ona. Jego wątpliwości się rozwiały, kiedy do niego podeszła i złożyła na ustach krótki, acz mocny pocałunek. Nie zdążył się kobiecie dobrze przyjrzeć, ale to nie powstrzymało go od wyobrażaniem sobie co pod tym płaszczem ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siedział na niewielkiej kanapie, która była obitą skórą. Zawsze z tego było łatwiej zmyć plamy farby, niż z materiałowej, chociaż sądził, że plama farby na kanapie to najmniejszy z problemów jakie mogliby mieć, gdyby jednak ich ktoś przyłapał. Co nie było możliwe. Claire mieszkała sama, a bez jej pozwolenia nikt do niej nie zajrzy. Byli w pewien sposób bezpieczni. Zadrżał lekko, kiedy dotknęła zimną dłonią jego ciała. Różnica była drastyczna. Nate zawsze był ciepły, a ręce, ciało brunetki w dotyku zawsze zimne.
      - Zajęło mi to trochę czasu – przyznał. Czasami było naprawdę ciężko mu się domyć. Zwłaszcza z ciemnych kolorów, które trzymały się go jak na złość. A po ostatnim razie farby naprawdę mocno trzymały, ale w końcu na szczęście udało mu się pozbyć z ciała. Nie był pewien co takiego dziś ma zamiar zrobić Claire. To zawsze było zagadką, a dziś - dziś miał wrażenie, że jest jeszcze bardziej zagadkowa, niż zwykle. Z lekkim uśmiechem przyglądał się jej, kiedy zakładała fartuszek, to naprawdę działało na facetów i z pewnością nie jeden chciałby się z nim zamienić miejscami. Chociaż nie spełniała jego erotycznych fantazji sam fakt, że miała go na sobie działał odpowiednio. Jak oznajmiła, że nie ma dziś w planach farb i pędzli nieco się zdziwił, ale może nie powinien? W końcu mogła chcieć go namalować na płótnie. Jego zdziwienie było jeszcze większe, kiedy poczuł coś na skórze, czego początkowo nie mógł zdefiniować. Dopiero kiedy spojrzał na swój obojczyk i dostrzegł co takiego trzyma w rękach zrozumiał. Choć, zrozumiał to złe słowo. Zdecydowanie nie rozumiał co zamierza. Jednak o ile nie zamierzała wykonać na nim makijażu, zgadzał się na to. Czymkolwiek to było.
      - Mogliśmy zacząć wcześniej – powiedział. Nic im nie stało na przeszkodzie, żeby spotkać się wcześniej, a noc jak dla nich zawsze miała zbyt mało godzin. - Powiesz mi co masz zamiar zrobić? - spytał wodząc wzrokiem za jej palcami, które subtelnie muskały jego odkrytą skórę.

      Nathaniel

      Usuń
  6. [Zgadzam się co do imienia, naprawdę jej pasuje! W ogóle to szkoda, że jej życie jest takie ułożone przez innych, chyba najlepiej oddaje to moje ulubione zdanie 'Miała iść własną ścieżką, wyznaczoną przez rodziców.' Takie, chce się śmiechnąć, ale później kurczę to takie nie fair. No ale mam nadzieję, że w końcu jej marzenia się spełnią, chociażby w bardziej odległej przyszłości, a póki co dobrej zabawy życzę i udanych wątków.
    W razie chęci to zapraszam do siebie. Miałam pisać o to powiązanie z Sebastianem, bo jak się zaczęło to do Scotta by pasowało, ale niestety to kim są jej rodzice nijak by go obeszło, no ale to tam zobaczymy, jeśli w ogóle z którąś z moich pociech w ogóle byś widziała w wątku z twoją Clarie.]

    Scott/Ruby/Jeff

    OdpowiedzUsuń
  7. Od rana nie mógł doczekać się spotkania z Clarie. Zawsze miał wrażenie, że miał jej tak wiele do powiedzenia i tak wiele chciał usłyszeć od niej (nawet jeśli akurat jego życie zbyt ciekawe nie było). Już z samego rana SMSował z nową koleżanką ciesząc się jak małe dziecko z zawartej znajomości.
    - To jak? Gotowy na test? Słyszałam, że będzie trudny, pani Woods daje trudne testy...
    - Nie, w sumie to nie. Zawsze zadaje jedno pytanie z tematu i zazwyczaj z początku, a jak jest na ABC, to idzie zygzakiem, wiesz w sensie, ABCBABC etc. Trzeba sprawdzić pierwsze dwa i później jest łatwizna. - Chociaż sam nigdy nie korzystał z tego systemu, po prostu po wielokrotnych testach zauważył, że ich nauczycielka używała pewnych wzorów.
    - Czyli gotowy :D Ty to jednak jesteś... Spotykamy się na lunchu, żeby trochę powtórzyć?
    - Jasne! W sumie... nie będziesz miała nic przeciwko jak dołączymy do mojej przyjaciółki, nie?
    - ): Ale nie na długo, co? Lubię spędzać z tobą czas i wgl... - Mina jakby mu posmutniała, odsunął telefon od twarzy i pomyślał przez chwilę.
    - Już jej obiecałem, że was poznam. Na pewno się dogadacie (: - Uśmiechnął się do siebie i wcisnął wyślij. Dopiero gdy dziewczyna przestała przez jakiś czas mu odpisywać zorientował się, że dochodziło do ósmej. Zerwał się z łóżka jak poparzony i chwycił jeasny przewieszone przez krzesło. Drobne rozsypały się po ziemi, a ten pośpiesznie zaczął je zbierać zerkając co chwilę na zegar i rozważając, czy ważniejsze byłoby ubranie się czy pozbieranie ich do końca. W końcu położył garść moniaków na biurku, naciągnął na siebie spodnie i przypadkowy t shirt, chwycił plecak, który był przekonany spakował już wczoraj i wybiegł z pokoju, nie zamykając go jak zwykle.
    Minęło kilka lekcji i przyszło do dłuższej przerwy na lunch. Milly szła obok niego, kiedy wychodzili z klasy opowiadając o swoich nowych skórzanych botkach, które kupiła wczoraj w galerii.
    - Muszą być wygodne. - Skomentował, a dziewczyna spojrzała na niego z lekka zdezorientowana.
    - Czemu?
    - No... inaczej nie chodziłabyś w nich cały dzień. - Odparł jakby to było oczywiste.
    Milly zachichotała i już miała coś powiedzieć, kiedy zauważyła, że Jeff zatrzymał się przed ławką na placu szkolnym przy którym siedziała dobrze jej znana przewodnicząca koła filmowego. Nie tyle znana osobiście co z widzenia i plotek.
    - Cześć Clarie! - Uśmiechnął się do niej szeroko, do tego stopnia, że obnażył szereg równych ząbków. Z kieszeni wyjął złożoną na cztery części stronę wyrwaną z zeszytu gdzie ździebko karykaturalnie wyglądająca postać podobna do niego wręcza postaci podobnej do niej drobną notatkę. Jej postać otwiera ją i uśmiecha się szeroko na napis ‘Wyglądasz dzisiaj bajecznie’ z małym szkicem zamku z logo Disneya. Nawet w tak drobnym komiksie udało mu się uchwyć pewne charakterystyczne cechy wyglądu panny Croquetaigne i nie dałoby się pomylić jej z nikim innym.
    -To moja koleżanka Milly, Milly to moja przyjaciółka Clarie. Będziemy się uczyć do sprawdzianu z fizyki, nie masz nic przeciwko, nie? - Bo chociaż zdążył wspomnieć o nowej znajomości, nie miał okazji powiedzieć o planach z nauką, którą zaproponowała znienacka Milly.

    Jeff

    OdpowiedzUsuń
  8. [Cześć! Pani bardzo ciekawa, od razu nabrałem ochoty na jakiś wątek. Co prawda konkretnego pomysłu nie mam, ale skoro NIKT nie wie o jej nocnych spacerach po mieście, na które on wybiera się regularnie, to może w ten sposób ze "znajomych z widzenia" staną się znajomymi, co Ty na to? :)]

    Charles Bayley

    OdpowiedzUsuń
  9. - W razie jakby nie chciało zejść tak łatwo mi pomożesz – mruknął w odpowiedzi i uśmiechnął się pod nosem. Zaczynał się zastanawiać co takiego dziewczyna planuje, ale naprawdę nie mógł jej rozgryźć. To było… Sam nie wiedział jak powinien interpretować to co zamierzała z nim zrobić. Nate doskonale wiedział, że gdyby zdecydowali się spotkać wcześniej to wszystko straciłoby swój sens, a atmosfera nie byłaby taka sama jak wcześniej. W nocy wszystko było zupełnie inne. I w nocy mieli tak naprawdę więcej prywatności, niż w ciągu dnia. O tej porze większość ludzi tak naprawdę szykowała się już do snu i mało kto mógłby im przeszkodzić. Zresztą, nawet jeśli ktoś czegoś od niego chciał to raczej już wiedział, że wieczorami telefonów nie odbierał. Miał wtedy o wiele ciekawsze rzeczy do robienia, niż odbieranie telefonu od ludzi z którymi mógł porozmawiać o każdej innej porze dnia. Noce były przeznaczone dla Clarie.
    - No tak… Odrobina światła i już by cię nie było – zaśmiał się. Sam chyba źle by się czuł, kiedy spotkaliby się wcześniej. Byłoby zupełnie inaczej, niż teraz. Zresztą taka nocna pora o wiele bardziej do nich pasowała, niż dzień.
    Clarie zawsze potrafiła go zaskoczyć. Zupełnie nie pasował do niej wizerunek brutalnej kobiety, która jest tą dominującą, a momentami wyglądała i zachowywała się jakby właśnie taka była. Musiał też przyznać, że za każdym razem, kiedy przejmowała kontrolę niesamowicie mu się to podobało. Chociaż wolał, kiedy to w jego rękach było wszystko, jej jakoś potrafił ulec.
    Jakby wiedział co zamierza dziś zrobić zdecydowanie nie byłoby tak tajemniczo. Clarie potrafiła stworzyć niesamowitą atmosferę, a kiedy już to robiła nie chciał, aby noc się kończyła. To wszystko było po prostu inne. W każdym znaczeniu tego słowa.
    Obserwował w milczeniu co dziewczyna wyczyniała na jego skórze. Nie wiedział nawet co powinien powiedzieć. „Ej, fajne kreski?” Przecież to było bez sensu, a reakcja jego ciała na dotyk dłoni dziewczyny czy szminki była wystarczająca. Może powinien, ale tego wciąż nie zrobił, przyzwyczaić się do zimnego dotyku jej dłoni. Minęło już tyle czasu, a on wciąż reagował na nią jak pierwszym razem. Dziwnie było mu też wracać myślami do ich pierwszego razu, który był niepewny i dziwny. Teraz oboje czuli się o wiele pewniej z tym co robili. Zarówno w swoim towarzystwie czuli się swobodniej, kiedy już w końcu się poznali na tyle, aby nie wstydzić się niczego. Choć to słowo bardzo szybko zniknęło z ich wspólnego słownika i czegoś takiego po prostu już nie było.
    Próbował odgadnąć co takiego ma zamiar zrobić, ale poza kreskami, które nie były zbyt równe nie było nic innego na jego skórze, a z tym trudno było odgadnąć co takiego dziewczyna ma w planach zrobić. I nie zostało mu nic innego jak tylko obserwować i czekać, aż skończy swoje dzieło, które następnie przeniesie na płótno.

    Nathaniel Hudson

    OdpowiedzUsuń